Polscy dyplomaci zapewniają jednak, że inicjatywa była konsultowana z Ukrainą, i podkreślają płynące z niej korzyści dla krajów za wschodnią granicą UE. Według ukraińskiego dyplomaty cytowanego w czwartek przez agencję Europolitics, Ukraina nie widzi w polskiej propozycji żadnej "wartości dodanej", która zbliży ją do członkostwa w UE. - Ta formuła jest zła - powiedział anonimowy dyplomata, zarzucając jej oparcie na "niewłaściwych zasadach". - Ukraina jest zainteresowana wyłącznie procesem stowarzyszeniowym, który doprowadzi do pełnego członkostwa w UE - podkreślił. Inicjatywa, którą przy wsparciu Szwecji, Polska przedstawi oficjalnie w poniedziałek, ma służyć wzmocnieniu regionalnej współpracy z pięcioma wschodnimi sąsiadami, w ramach Europejskiej Polityki Sąsiedzkiej (EPS), którą UE obejmuje kilkanaście państw - od Algierii po Armenię, Gruzję i Azerbejdżan. Ukraina wielokrotnie skarżyła się, że została "wrzucona do tego samego worka", co inni "sąsiedzi" UE, którzy geograficznie znajdują się poza Europą. Od czasu pomarańczowej rewolucji w 2004 roku Kijów mnoży deklaracje woli wejścia do UE. Ukraiński dyplomata wyjaśnił, że jego kraj byłby lepiej nastawiony do polskiej inicjatywy, gdyby nie była ona ujęta w ramy EPS, nawet jeśli to Ukrainie ma przypaść rola lidera Wschodniego Partnerstwa UE. - Nie jesteśmy entuzjastyczni na myśl o byciu liderem grupy takich krajów jak Armenia albo Azerbejdżan, których UE nie bierze pod uwagę jako swoich potencjalnych członków. To opóźni nasze wstąpienie do UE - powiedział dyplomata. Obiekcje Kijowa rozumie Francja, która 1 lipca obejmie przewodnictwo UE. - Jaki interes w tym regionalnym podejściu ma Ukraina? - pytał w piątek retorycznie francuski dyplomata. Podkreślił, że Francja "przywiązuje bardzo dużą wagę" do szczytu UE - Ukraina we wrześniu i będzie chciała zaproponować Ukrainie na tym szczycie "podniesienie" dotychczasowych relacji na wyższy poziom, oferując specjalny status.