- Mamy bardzo dużo informacji na temat rosyjskich wojskowych w Syrii, ale udostępniamy je stopniowo jako odpowiedź na rosyjską agresję wojskową - poinformował Burko. InformNapalm nie ukrywa, że rozpowszechnione przez niego informacje to reakcja na doniesienia organizacji Human Rights Watch (HRW), według których w wyniku rosyjskich nalotów przeprowadzonych 15 października na północ od miasta Hims zginąć miało 59 cywilów, w tym 33 dzieci. Rosja zdementowała te wiadomości. InformNapalm zaprezentował we wtorek infografikę z danymi personalnymi 11 rosyjskich pilotów i nawigatorów uczestniczących w nalotach w Syrii. Podano w niej ich imiona i nazwiska, daty urodzenia, stopnie wojskowe, przynależność do jednostek, informacje o wykształceniu oraz zaprezentowano ich zdjęcia. Cenna infografika W infografice przedstawiono również samoloty obsługiwane przez wymienione osoby, numery boczne, nazwy baz wojskowych, w których na stałe stacjonują i numery jednostek, do których te maszyny są przypisane. Wspólnota podkreśla, że materiały te zgromadzono z ogólnie dostępnych źródeł, m.in. z sieci społecznościowych. Burko, który jest ukraińskim dziennikarzem wojskowym, wyjaśnił, że na początku października InformNapalm postawił Moskwie ultimatum, w którym ostrzegł, że dane rosyjskich żołnierzy w Syrii będą publikowane za każdym razem, gdy dojdzie do złamania porozumień o wstrzymaniu ognia w Donbasie. Wiadomość ta wywołała niezadowolenia rosyjskich władz. 15 października rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow oświadczył, że pojawiające się w ukraińskich mediach zdjęcia rosyjskich wojskowych w Syrii są "wrogim działaniem". - Oczywiście jest to, bez przesady, działanie wrogie wobec naszego państwa i wobec naszych wojskowych i z całą pewnością zostaną podjęte środki, które należy zastosować dla zapewnienia bezpieczeństwa naszych żołnierzy - powiedział Pieskow, cytowany wówczas przez rosyjską agencję TASS. Polowanie rosyjskich służb Burko uważa, że informacje o rosyjskich wojskowych w Syrii, które publikuje InformNapalm, rodzą na Kremlu konsternację. - Rosja nie wie, co z nimi robić: przemilczać ich źródło czy dążyć do dyskredytacji naszej działalności? - wyjaśnia. - Wiemy, że rosyjskie służby specjalne na nas polują, co widać po aktywności ataków hakerskich na naszą stronę internetową, po próbach podsłuchiwania rozmów telefonicznych i śledzenia naszych kontaktów z innymi organizacjami wolontariuszy - dodaje. Nie są zwolennikami IS? Burko zapewnił, że pochodzący z różnych krajów wolontariusze InformNapalmu nie są zwolennikami Państwa Islamskiego. - Nie jesteśmy w żaden sposób związani z tą grupą terrorystyczną i nie uznajemy jej metod. Utrzymujemy kontakty z Wolną Armią Syryjską i zwykłymi, cywilnymi mieszkańcami Syrii, którzy często wyrażają wdzięczność za naszą działalność - powiedział PAP. InformNapalm jest dziś międzynarodowym ruchem, który powstał na Ukrainie w roku 2014 w odpowiedzi na rosyjską agresję na to państwo. Zgromadzeni w nim wolontariusze zajmowali się wówczas publikacją dowodów na zaangażowanie Moskwy w działania tzw. rosyjskiej samoobrony na Krymie, a następnie informowali o wydarzeniach związanych z aneksją tego półwyspu przez Rosję. Obecnie InformNapalm przekazuje wiadomości ze strefy konfliktu ze wspieranymi przez Rosję separatystami w Donbasie oraz publikuje dane na temat udziału Rosji w konflikcie syryjskim.