Trwający zaledwie trzy godziny zjazd zorganizowała opozycyjna prorosyjska Partia Regionów Ukrainy, na której czele stoi były premier Wiktor Janukowycz. Uczestnicy zjazdu uznali, że należy zwrócić się do Rady Najwyższej (parlamentu) Ukrainy, sekretariatu NATO oraz do przewodniczącego Zgromadzenia Parlamentarnego NATO z postulatem przeprowadzenia posiedzenia na temat "kwestii ukraińskiej" jeszcze przed planowanym na kwiecień szczytem Sojuszu Północnoatlantyckiego w Bukareszcie. Partia Regionów sprzeciwia się ambicjom prezydenta Wiktora Juszczenki i rządu, którzy chcą, by w Bukareszcie Ukraina został włączony do Planu Działań na Rzecz Członkostwa w NATO (ang. MAP). Partia Janukowycza chce, aby o wejściu Ukrainy do NATO, a także o przystąpieniu do MAP Ukraińcy zdecydowali na referendum. Zjazd w Sierwierodoniecku uprzedził także władze w Kijowie o odpowiedzialności za działania sprzeczne z konstytucją i rozpowszechnianie "świadomie nieprawdziwych" informacji dotyczących Wielkiego Głodu na Ukrainie w latach 1932-33, oraz działalności Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) i Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA). Delegaci zgodzili się tym samym ze stanowiskiem Rosji, która nie chce uznać Wielkiego Głodu za zbrodnię popełnioną przeciwko narodowi ukraińskiemu przez reżim komunistyczny. Podobna sytuacja dotyczy kwestii OUN i UPA. Prezydent Juszczenko uważa, że członkowie tych organizacji powinni uzyskać prawa kombatanckie, gdyż uczestniczyli podczas II wojny światowej i po jej zakończeniu w walkach o niepodległość państwa. Jego przeciwnicy są zdania, że UPA i OUN to faszyści, działający wraz z hitlerowskimi Niemcami przeciwko żołnierzom Armii Czerwonej. Według organizatorów w siewierodonieckim zjeździe wzięło udział ponad 3700 deputowanych rad miejscowych, rejonowych (powiatowych), obwodowych (wojewódzkich) i przedstawicieli parlamentu. Obecna była delegacja rosyjskiej Dumy Państwowej z Konstantinem Zatulinem na czele, oraz - jak podała agencja Interfax-Ukraina - przedstawiciele Norwegii, Litwy, Rumunii, Słowacji, Finlandii, Nigerii i Polski. PAP nie udało się ustalić, jakie polskie organizacje były reprezentowane na zjeździe. Impreza w Siewierodoniecku jeszcze przed przeprowadzeniem, zyskała na Ukrainie miano "zjazdu separatystów". W sobotę od samego rana do miasta zjeżdżali się zwolennicy ścisłej współpracy Kijowa z Moskwą. Trzy tysiące z nich demonstrowało swe poglądy przed miejscowym Pałacem Lodowym. Kilkaset metrów dalej zebrało się około pół tysiąca członków ukraińskich ugrupowań nacjonalistycznych. Uczestników obu demonstracji rozdzielił podwójny kordon milicji i najprawdopodobniej dzięki temu nie doszło do rękoczynów. Prowadzonymi od miesiąca przygotowaniami do zjazdu interesowała się Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU). Jej rzeczniczka Maryna Ostapenko ostrzegła kilka dni temu, że "SBU, prokuratura i ministerstwo sprawiedliwości ma wiele możliwości, by nie pozwolić na prowokacje, do których doszło w Siewierodoniecku w 2004 roku". Pierwszy zjazd w Siewierodoniecku odbył się 29 listopada 2004 roku, po drugiej turze wyborów prezydenckich, w której - jak ogłosiła Centralna Komisja Wyborcza - zwyciężył kandydat popierany przez władze, ówczesny premier Janukowycz. Jego rywalem był wtedy kandydat prozachodniej opozycji Wiktor Juszczenko. Po ogłoszeniu werdyktu CKW do Kijowa zaczęli zjeżdżać się niezadowoleni zwolennicy Juszczenki. Uznali, że wybory zostały sfałszowane i domagali się ich powtórki. Ich masowe protesty, znane jako pomarańczowa rewolucja (od barw kampanii wyborczej Juszczenki), odbywały się na Placu Niepodległości w Kijowie oraz w innych miastach centralnej i zachodniej Ukrainy. W odpowiedzi na demonstracje zwolenników Juszczenki, stronnicy Janukowycza zebrali się na zjeździe w Siewierodoniecku, w obwodzie ługańskim. Oświadczyli tam, że wybory były uczciwe oraz uznali, że nowym prezydentem jest Janukowycz. Przyjęli także uchwałę, w której zaproponowano oddzielenie wschodnich obwodów państwa od Ukrainy i ogłoszenie Południowo- Wschodniej Autonomicznej Republiki Ukraińskiej ze stolicą w Charkowie. Po drugiej, powtórzonej na skutek protestów społecznych turze wyborów, w styczniu 2005 roku na prezydenta Ukrainy zaprzysiężony został Juszczenko. Prokuratura wszczęła wówczas kilkanaście śledztw w sprawie dążeń separatystycznych uczestników zjazdu w Siewierodoniecku, jednak żadne z nich nie zakończyło się wyrokiem sądowym.