W liście opublikowanym w internecie dyplomaci wyrażają solidarność z tymi, którzy w całym kraju na Majdanach "walczą o lepszą przyszłość". Dyplomaci apelują też o pokojowe wyjście z kryzysu. Iryna Heraszczenko z partii UDAR powiedziała, że opozycja dawno oczekiwała takiego kroku ze strony pracowników MSZ, ponieważ to właśnie oni przez 5 lat przygotowywali umowę stowarzyszeniową z Unią Europejską, z której później, nagle, w listopadzie zrezygnował rząd wywołując falę protestów. Inny opozycjonista - były dyplomata Pawło Riabikin zwraca uwagę, że na bunt pracowników MSZ trzeba było czekać niemal trzy miesiące. - MSZ to prawie wojskowa organizacja, gdzie ludzie są zdyscyplinowani. Jeżeli pracownik mówi o swoich poglądach, to oznacza, że stało się coś niezwykłego - powiedział. Wśród osób, które podpisały list umieszczony na stronie , są dyplomaci pracujący w Polsce, między innymi w Warszawie, Gdańsku i Krakowie. Jeden z nich - Ołeksandr Borysenko, pracujący w Warszawie, potwierdził Polskiemu Radiu, że podpisał dokument. Oprócz nich wśród osób popierających oświadczenie przeważają pracownicy MSZ w Kijowie. Na liście są też dyplomaci pracujący w Stanach Zjednoczonych, Algierii, Chorwacji, Izraelu, Serbii oraz Brukseli.