Dziś odbyła się druga konferencja Wiktora Janukowycza dla ukraińskich dziennikarzy od czasu objęcia przez niego stanowiska prezydenta prawie 15 miesięcy temu. Szef państwa został zapytany o swoją rezydencję w podkijowskim Międzygórzu, która - według informacji mediów - została sprywatyzowana w niejasnych okolicznościach, a wybudowane tam domy przypominają pałace. Mimo, że na poprzedniej konferencji w zeszłym roku, obiecał dziennikarzom, że będą mogli zwiedzić Międzygórze, tym razem zdecydowanie odrzucił taką możliwość. - Dla każdego człowieka dom to rzecz święta, której nie chciałby, by ktoś dotykał. Jestem taki, jak wszyscy. Chyba nie znajdzie się prezydent, który zapraszałby do swojej sypialni - powiedział. Sprawa rezydencji w Międzygórzu jest dla części ukraińskich dziennikarzy symbolem korupcji w ich kraju, bowiem nikt nie jest w stanie wytłumaczyć, skąd taka osoba jak Wiktor Janukowycz, która pracowała całe życie na państwowych stanowiskach wzięła pieniądze na wystawne apartamenty. Prawdziwe oburzenie prezydenta wywołało jednak inne pytanie: czy nie może on wpłynąć na swojego syna, by jako deputowany Rady Najwyższej nie głosował za innych parlamentarzystów, co jest niezgodne z prawem. - Zapewniam panią, że nie muszę się wstydzić za swoje dzieci i za wnuków też nie. A pani próbuje wciągnąć w ten brud moje dzieci, moją rodzinę. Może jeszcze się trzeba zająć moim wnukiem, który ma 11 lat. Niech pani pogania jeszcze za nim - mówił do dziennikarki telewizji STB, która zadała pytanie. Na Ukrainie głosowanie deputowanych za ich kolegów jest rzeczą powszechną i władze w ogóle nie walczą z tym zjawiskiem.