Chodzi o tych, którzy jadą na Krym walczyć po stronie Moskwy oraz tak zwanych turystów politycznych, którzy przyjeżdżają na prorosyjskie wiece na wschodzie kraju. O to, aby zamknąć przed nimi granice, apeluje między innymi Witalij Kliczko. - Oni mogą wysuwać żądania w swoim kraju - w Rosji. Ukraińcy sami wiedzą, jak żyć i jakie państwo budować - mówił polityk w Doniecku. O ile jednak potok politycznych turystów władze mogą zatrzymać, to nie mogą tego zrobić z rosyjskimi wojskowymi. Przyznał to wiceszef Służby Granicznej Pawło Szyszolin, który powiedział, że uzbrojeni żołnierze rosyjscy blokują jej oddziały i nie dopuszczają do wykonania zadań. Tymczasem ukraiński minister obrony Ihor Teniuch sprostował informację, jakoby Kijów przerzucał wojska w okolice Krymu. W mediach pojawiły się nagrania wideo jednostek wyjeżdżających ze Lwowa i Żytomierza. Szef MON twierdzi, że są to tylko manewry na pobliskich poligonach mające na celu sprawdzenie gotowości armii.