Żaden z dziesięciu zaprezentowanych projektów uchwały w tej sprawie nie uzyskał wymaganej większości 226 głosów w 450-osobowej izbie. Debata nad stanowiskiem ukraińskiego parlamentu w sprawie wojny w Gruzji trwała cały dzień. O tym, że zakończy się najprawdopodobniej porażką, świadczyła nieobecność w Radzie Najwyższej prezydenta Wiktora Juszczenki. Od kilku dni jego kancelaria zapowiadała, że szef państwa wystąpi przed parlamentarzystami z orędziem na pierwszym powakacyjnym posiedzeniu, czyli we wtorek. Warunkiem wygłoszenia tego przemówienia było jednak wypracowanie stanowiska w kwestii gruzińskiej. Juszczenko, który w konflikcie między Moskwą a Tbilisi stanął po stronie prezydenta Micheila Saakaszwilego miał nadzieję, że podobną pozycję zajmie choćby tzw. demokratyczna koalicja, składająca się z Bloku Julii Tymoszenko i proprezydenckiego bloku Nasza Ukraina-Ludowa Samoobrona (NU-LS). Przywódca NU-LS Wiaczesław Kyryłenko zaproponował, by Rada Najwyższa potępiła rosyjską interwencję w Gruzji i podkreśliła, że parlament Ukrainy popiera jedność terytorialną tego państwa. Kyryłenko chciał również potępić działania stacjonującej na Ukrainie rosyjskiej Floty Czarnomorskiej, której okręty wzięły udział w działaniach wojennych w Gruzji. Blok premier Tymoszenko nie spełnił oczekiwań swego partnera koalicyjnego. Jego przedstawiciele sugerowali wcześniej, że Tymoszenko poprze projekt NU-LS, jeśli prezydent Juszczenko przeprosi ją za oskarżenia o zdradę stanu. Dwa tygodnie temu jeden z zastępców szefa kancelarii prezydenta Andrij Kysłynski oświadczył, że Tymoszenko milczy w sprawie Gruzji, gdyż liczy, iż w zamian Moskwa udzieli jej poparcia w wyborach prezydenckich w 2010 r. Szefowa rządu będzie najprawdopodobniej najsilniejszą konkurentką urzędującego prezydenta, który będzie wtedy starał się o reelekcję. W tym samym wystąpieniu Kysłynski powiedział, że Rosja wydzieliła już na poparcie kandydatury Tymoszenko blisko miliard dolarów. Oznajmił że działania pani premier noszą cechy zdrady interesów państwa. Tymoszenko nie odniosła się do zarzutów pod swoim adresem, zbywając je żartami. We wtorek, przy okazji głosowania nad uchwałą gruzińską, pokazała jednak, że jest na prezydenta śmiertelnie obrażona. Nie wiadomo, czy obóz Juszczenki liczył się z takim rozwojem sytuacji i czy do końca wierzył, że Tymoszenko przedłoży własne ambicje ponad lojalność Ukrainy wobec Gruzji. Wiadomo, że informacja o tym, iż prezydent nie wygłosi swego orędzia do parlamentu, pojawiła się na jego stronie internetowej jeszcze w godzinach porannych. Oznacza to, że Juszczenko spodziewał się klęski. Nie mógł sobie na nią pozwolić, gdyż we wtorek chciał zaapelować do deputowanych o wstrzymanie swarów i zjednoczenie wysiłków na rzecz rozwoju państwa. Doskonałą zachętą do współpracy między skonfliktowanymi ukraińskimi partiami mógłby być dla nich przykład Gruzji. Spory wokół wydarzeń na linii Tbilisi-Moskwa toczyły się we wtorek nie tylko w szeregach koalicji rządowej, ale i wśród deputowanych opozycyjnych. Klub prorosyjskiej Partii Regionów Ukrainy zaproponował projekt uchwały w sprawie Gruzji, w którym napisał, że "poparcie polityczne, udzielone kierownictwu Gruzji przez prezydenta Juszczenkę i oświadczenia MSZ Ukrainy (...) faktycznie spowodowały pogorszenie stosunków (Ukrainy) z Federacją Rosyjską". Kilka dni wcześniej przywódca Partii Regionów Wiktor Janukowycz oświadczył, że Ukraina powinna uznać niepodległość dwóch zbuntowanych prowincji gruzińskich - Abchazji i Osetii Płd. Postulat uznania niepodległości samozwańczych republik zaproponowała także Komunistyczna Partia Ukrainy. Wcześniej jej deputowani oświadczyli, że za poparcie udzielone Gruzji prezydent Juszczenko powinien być odsunięty od władzy.