Informuje o tym w poniedziałek dziennik "Kommiersant". Według moskiewskiej gazety, która powołuje się na źródło w delegacji jednego z krajów Sojuszu, gospodarz Kremla mówił o tym na piątkowym, zamkniętym dla mediów posiedzeniu. Jak podaje "Kommiersant", " powiedział kolegom, że Moskwa przyjmuje przybliżenie NATO do rosyjskich granic jako realne zagrożenie dla interesów państwa, i obiecał adekwatne kroki". "Prezydent dał do zrozumienia, że jeśli NATO obejmie Gruzję planem na rzecz członkostwa (MAP), to Rosja uzna Abchazję oraz Osetię Południową, opierając się na precedensie kosowskim, i tym samym stworzy strefę buforową między siłami NATO a swoimi granicami" - pisze dziennik. "Kommiersant" przekazuje, że Putin o Gruzji mówił spokojnie; uniósł się dopiero, gdy doszedł do Ukrainy. "Zwracając się do prezydenta USA George W. Busha, powiedział: Przecież rozumiesz, George, że Ukraina nie jest państwem! Czym jest Ukraina? Część jej terytorium - to Europa Wschodnia, a część, znaczna, została podarowana przez nas!" - relacjonuje gazeta. Jak zauważa dalej "Kommiersant", "w tym miejscu niedwuznacznie dał do zrozumienia, że jeśli Ukraina jednak zostanie przyjęta do NATO, to państwo to przestanie istnieć". "Czyli faktycznie zagroził, że Rosja może zainicjować proces oderwania Krymu i Wschodniej Ukrainy" - podkreśla dziennik. "Kommiersant" odnotowuje też, że "już w sobotę kremlowscy politolodzy i eksperci przed kamerami rosyjskich stacji telewizyjnych zaczęli mówić o tym, że wejście Ukrainy do NATO grozi rozpadem kraju i właśnie dlatego nigdy nie przystąpi ona do Sojuszu".