Doszło do przepychanek z funkcjonariuszami proprezydenckiej służby ochrony rządu, ale nie ma informacji o rannych. W przepychankach uczestniczyli deputowani koalicji rządowej. Jeden z nich, Taras Czornowił wyjaśnił dziennikarzom, że obecność parlamentarzystów była związana z groźbą opanowania prokuratury przez siły sprzyjające prezydentowi Wiktorowi Juszczence. - Ponieważ znowu zjawiła się groźba wprowadzenia do gabinetu prokuratora osoby bez pełnomocnictw, uchwaliliśmy, że pomożemy w opuszczeniu pomieszczeń (prokuratury) przedstawicielom biura ochrony rządu - powiedział. W piątek rano ok. 300 zwolenników prorosyjskiej koalicji Partii Regionów Ukrainy, socjalistów i komunistów okrążyło siedzibę Sądu Konstytucyjnego w Kijowie. Dzień wcześniej premier Janukowycz poinformował o zajęciu Sądu Konstytucyjnego przez "nieznane osoby". Po jego oświadczeniu w tej sprawie szef biura ochrony rządu Wałerij Hełetej powiedział, że w siedzibie Sądu nie doszło do żadnych nadzwyczajnych sytuacji. Hełetej podkreślił, że zgodnie z prawem Sąd był chroniony przez podległych mu funkcjonariuszy. W czwartek prezydent Juszczenko zwolnił prokuratora generalnego Ukrainy Swiatosława Piskuna. Deputowani koalicji premiera Janukowycza nie uznali decyzji prezydenta i prowadzeni przez koalicyjnego szefa MSW Wasyla Cuszkę w asyście komandosów zajęli siedzibę Prokuratury Generalnej. Później w gmachu prokuratury pojawili się funkcjonariusze struktur siłowych sprzyjających Juszczence. Koalicjanci oświadczyli, że zwolnienie Piskuna jest początkiem zamachu stanu, realizowanego przez ekipę prezydenta. Juszczenko zapewnił ze swej strony, że na Ukrainie nie dojdzie do realizacji scenariusza siłowego.