Rzecznik Gerry Rice zastrzegł, że "decyzje MFW opierają się na niezależnej analizie oraz ocenach i nie ma bezpośredniego związku między ewentualnym nowym programem MFW a rozmowami Ukrainy z Unią Europejską lub inną trzecią stroną". Powtórzył, że MFW chce, by Ukraina przeprowadziła reformy strukturalne oraz konsolidację fiskalną. Wśród warunków udzielania pożyczki wymienił zapewnienie bardziej elastycznego kursu hrywny, która utrzymywana jest na sztucznie zawyżonym poziomie, oraz "stopniowy, ale znaczący i szeroko zakrojony wzrost krajowych taryf energetycznych, w połączeniu z pomocą dla 40 proc. gospodarstw domowych w potrzebie". Nie chciał spekulować, czy w grę wchodzi jedynie formalna, opatrzona programem reform pożyczka MFW, czy też inna forma pomocy. Poinformował natomiast, że w poniedziałek 16 grudnia rada wykonawcza MFW będzie dyskutować o Ukrainie w ramach regularnego corocznego przeglądu gospodarki. Nie ma to jednak bezpośredniego związku z ewentualnym kredytem. Międzynarodowy Fundusz Walutowy już latem w 2010 roku udzielił Ukrainie pożyczki na blisko 15 mld dolarów, jednak po wypłacie części pieniędzy została ona zawieszona, bo władze Ukrainy odstąpiły od realizacji uzgodnionych z MFW warunków pomocy, w tym m.in. rezygnacji z subsydiowania energii. Ten kredyt został przyznany na dwa i pół roku. Dlatego rok temu Ukraina musiała odnowić wniosek o kredyt. Gospodarka Ukrainy jest w recesji. MFW przewiduje, że deficyt budżetowy Ukrainy w tym roku przekroczy 5,75 proc. PKB wobec przewidywanych przez rząd 3,2 proc. Ośrodek Studiów Wschodnich podawał, że 1 listopada, po spłacie przez rząd przedostatniej w 2013 r. dużej raty kredytu wobec MFW, na rachunku skarbu państwa pozostawało jedynie 410 mln hrywien (ok. 50 mln dolarów) swobodnych środków, co oznacza najniższy ich poziom od 10 lat. Z Waszyngtonu Inga Czerny