Informację tę przekazał w poniedziałek rzecznik misji Mychajło Borciukiw. W ciągu ostatniej doby w Słowiańsku porwano trzech dziennikarzy - podały ukraińskie media. - Mamy sygnały o faktach przemocy w Słowiańsku. Nasi obserwatorzy nie mogli wjechać do miasta ze względów bezpieczeństwa - powiedział Borciukiw cytowany przez agencję Interfax-Ukraina. Rzecznik oświadczył, że misja OBWE styka się z problemami podczas podróży po wschodnich regionach Ukrainy. - Nasze ekipy muszą przejeżdżać przez punkty kontrolne i blokady na drogach. Muszą mieć tam czas, by wyjaśnić, kim jesteśmy, przedstawiać nasz mandat oraz informować o ustaleniach z Genewy - zaznaczył. Borciukiw ocenił, że władze ukraińskie zaczęły wypełniać ustalenia zawarte w Genewie. - Wstrzymano operację antyterrorystyczną i rozpoczął się dialog kilku zainteresowanych stron w takiej kwestii, jak decentralizacja władzy - oświadczył. Ustalenia z Genewy zakładają, że wszystkie nielegalne grupy zbrojne na Ukrainie muszą zostać rozbrojone, wszystkie nielegalnie zajęte gmachy muszą być zwrócone prawowitym właścicielom, a okupowane ulice, place i inne miejsca publiczne w miastach ukraińskich muszą zostać opróżnione. W poniedziałek minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow oświadczył, że Ukraina narusza porozumienie z Genewy, gdyż nie udaje jej się zlikwidować nielegalnych protestów w Kijowie. Podkreślił, że atak, do którego doszło w niedzielę nad ranem w pobliżu Słowiańska na wschodzie Ukrainy, jest przestępstwem i pokazuje, że Kijów nie chce kontrolować ekstremistów. Szef MSZ Ukrainy Andrij Deszczyca powiedział w piątek, że kijowskiego Majdanu nie obowiązują ustalenia z Genewy. Deszczyca zaznaczył, że na Majdanie demonstranci są legalnie. W poniedziałek ukraiński dziennikarz z Doniecka Denis Kazanski poinformował, że w Słowiańsku prorosyjscy separatyści porwali dwóch włoskich dziennikarzy - Paula Gogo, Kossimę Attanasio - a także białoruskiego dziennikarza Dmitrija Galko. Dzień wcześniej została tam porwana ukraińska dziennikarka Irma Krat, którą separatyści mieli oskarżyć o torturowanie uczestników protestów znanych jako "Antymajdan" oraz strzelanie podczas proeuropejskich protestów w Kijowie do milicjantów z oddziałów specjalnych Berkut. Kilka dni wcześniej w Słowiańsku zaginął inny ukraiński dziennikarz Serhij Lefter, który pracował tam dla polskiej Fundacji Otwarty Dialog.