Deputowani zostali zaatakowani przez funkcjonariuszy oddziału specjalnego milicji - poinformował dziennikarzy Anatolij Łucenko z informacyjnych służb Naszej Ukrainy. Do incydentu doszło, gdy ok. 40 komandosów formacji "Berkut" wprowadzało na teren Sądu Konstytucyjnego jego sędziów. Według Łucenki czterech deputowanych doznało "uszkodzenia ciała". - Po raz pierwszy w historii niepodległej Ukrainy milicja zastosowała siłę wobec deputowanych - podkreślił. Deputowany Naszej Ukrainy Dawyd Żwanija oświadczył, że działaniami milicjantów, którzy pobili opozycjonistów "kierowali przedstawiciele koalicji rządowej". W środę rano wokół siedziby ukraińskiego Sądu Konstytucyjnego, który rozpoczął drugi dzień posiedzenia w sprawie prezydenckiego dekretu rozwiązującego parlament, zebrało się ok. 10 tysięcy osób. Byli wśród nich zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy przedterminowych wyborów. Początek obrad opóźnił się, gdyż tłum zablokował dojścia do gmachu i sędziowie mieli problemy z dostaniem się do budynku. Żeby dostać się na teren sądu, niektórzy uczestnicy rozprawy pokonywali wysokie ogrodzenie za pomocą drabin. Sąd Konstytucyjny we wtorek przystąpił do rozpatrzenia zgodności z konstytucją dekretu szefa państwa o rozwiązaniu parlamentu i przedterminowych wyborach. Opozycja zorganizowała przed budynkiem akcję "Uczciwy sąd - uczciwe wybory". Na wczesne popołudnie zaplanowano wystąpienia przywódców opozycji, w tym Julii Tymoszenko. Kryzys polityczny na Ukrainie trwa od początku kwietnia, kiedy to prezydent Wiktor Juszczenko rozwiązał parlament i ogłosił nowe wybory. Deputowani prorosyjskiej koalicji większościowej odmówili wykonania dekretu szefa państwa i, domagając się jego anulowania, skierowali sprawę do Sądu Konstytucyjnego. Juszczenko oświadczył, że nie ulegnie presji i obiecał, że przedterminowe wybory do parlamentu i tak się odbędą, choć dopuścił możliwość, że w późniejszym terminie niż wyznaczony w dekrecie 27 maja.