"Lista okrętów Morskich Sił Zbrojnych Ukrainy, na których podniesiono rosyjską banderę, jest szokująca. W składzie naszej floty pozostało dziesięć jednostek. Okupantom oddaliśmy aż 51" - napisał w środę Dmytro Tymczuk, koordynator grupy "Informacyjny Opór", która monitoruje sytuację na okupowanym Krymie.Według aktywisty odpowiedzialność za faktyczne unicestwienie marynarki wojennej ponoszą władze w Kijowie. Tymczuk wyjaśnia, że w związku z tym, że na Ukrainie nie ogłoszono ani wojny, ani stanu wojennego, kapitanowie przejętych przez Rosję okrętów nie mogli ich zatopić ani uszkodzić, by nie mogły służyć wrogowi. "W czasie działań wojennych dowódca, który ma do czynienia z paraliżem wyższych władz i brakiem rozkazów, może działać według własnego wyczucia, biorąc odpowiedzialność na siebie. Z prawnego punktu widzenia w czasach pokojowych dowódca okrętu, który zatopiłby powierzoną mu jednostkę, jest jednak szkodnikiem, który niszczy mienie państwowe" - czytamy. Okręty, które Ukraińcom udało się uratować przed Rosjanami, znajdują się obecnie w porcie w Odessie. Jest to m.in. fregata flagowa "Hetman Sahajdaczny" oraz dziewięć innych, przeważnie mniejszych jednostek. Wśród okrętów, które Ukraina straciła, są m.in.: łódź podwodna "Zaporoże", duży okręt desantowy "Kostiantyn Olszański", korwety "Łuck", "Winnica", "Chmielnicki", "Ternopil" oraz trałowiec "Czerkasy". "Czerkasy" były ostatnią jednostką pływającą na Krymie pod banderą Ukrainy. We wtorek trałowiec został zajęty przez Rosjan na jeziorze Donuzław, z którego nie mógł wypłynąć, gdyż w przesmyku prowadzącym do Morza Czarnego przeciwnik zatopił swoje stare okręty, całkowicie uniemożliwiając żeglugę w tym miejscu.