Ulicami stolicy, gdzie rozgrywały się te wydarzenia, przeszedł marsz, który zakończył się żałobną mszą świętą na Alei Bohaterów Niebiańskiej Sotni. Uczestniczyło w nim kilkaset osób. "Od tamtych wydarzeń minęły trzy lata, a mnie chce się płakać. Dziś powinna tu stać cała Ukraina, a jest nas garstka. Rewolucja na Majdanie zjednoczyła nasze społeczeństwo jak nigdy wcześniej. Po trzech latach znowu siedzimy w kuchniach, narzekamy i nie robimy niczego, by władze zmieniały ten kraj szybciej, a w końcu o to tu walczyliśmy" - powiedziała PAP Iwanka, która uczestniczyła w Rewolucji Godności. Andrij Sobczenko przyjeżdżał na Majdan z rodzinnego Korsunia Szewczenkowskiego, który położony jest 140 kilometrów na południe od Kijowa. Mówi, że rewolucja zmieniła jego życie, i uważa, że zmieniła także państwo i mieszkających w nim ludzi. "Nie byłem na Majdanie 18 lutego, bo jeszcze w styczniu (2014 roku) zostałem pobity przez milicję w Czerkasach i byłem poszukiwany przez władze za organizację zamieszek. Leżałem w szpitalu aż we Lwowie i kibicowałem ludziom w Kijowie. Najważniejsza zmiana, którą przyniosła nam rewolucja, to fakt, że oddaliliśmy się od imperialnej Rosji i Ukraina stała się wolna" - ocenił w rozmowie z PAP. Walki między demonstrantami i milicją 18 lutego 2014 roku rozpoczęły się w godzinach porannych i trwały do wieczora. Manifestanci pokonali milicyjną blokadę na jednej z ulic prowadzących do parlamentu. W Radzie Najwyższej Ukrainy deputowani opozycji domagali się w tym czasie od posłów większości, by głosowali nad przywróceniem konstytucji z 2004 roku, co miało doprowadzić do ograniczenia uprawnień ówczesnego prorosyjskiego prezydenta Wiktora Janukowycza. Podczas zamieszek zginęło 20, a rannych zostało 200 osób. Był to jeden z najbardziej krwawych dni rewolucji, w której ogółem życie straciło około 100 ludzi. W wyniku protestów na Majdanie Ukraińcy obalili Janukowycza. Trzy dni po strzałach w Kijowie zbiegł on z kraju i do dziś ukrywa się w Rosji. Zleceniodawcy i wykonawcy zabójstw demonstrantów nie zostali dotychczas ukarani. Z Kijowa Jarosław Junko