Poparło ją 226 deputowanych bloku politycznego jej własnego imienia i prezydenckiego bloku Nasza Ukraina-Ludowa Samoobrona (NU-LS) w 450-osobowej Radzie Najwyższej. Dwa popierające zbliżenie Ukrainy z Zachodem ugrupowania mają ogółem w Radzie 228 przedstawicieli. Jeden z nich, członek NU-LS Iwan Pluszcz wstrzymał się od głosu. Inny deputowany tego samego bloku, Iwan Spodarenko, był w dniu głosowania w szpitalu. Kandydaturę Tymoszenko poparł były premier, również deputowany NU-LS, Jurij Jechanurow. Jeszcze przed głosowaniem twierdził, że nie odda swego głosu, dopóki nie zostaną uzgodnione kandydatury wszystkich ministrów w jej rządzie. Opozycja - prorosyjska Partia Regionów Ukrainy ustępującego premiera Wiktora Janukowycza, komuniści i Blok Wołodymyra Łytwyna - nie brała udziału w głosowaniu. W wystąpieniu przed głosowaniem Tymoszenko oświadczyła, że nie jest przekonana co do jego wyniku. - Nie ma dziś żadnej gwarancji, że podczas głosowania nie zabraknie mi kilku głosów - powiedziała. Oświadczyła jednocześnie, że niezależnie od wszystkiego "bandyci rozkradający państwo nie unikną odpowiedzialności". Wypowiedź ta była oczywistą aluzją pod adresem partii Janukowycza. Deputowani pomarańczowej koalicji niejednokrotnie twierdzili, że problemy z wyborem premiera i formowaniem nowego rządu są inspirowane przez ugrupowanie Janukowycza, które nie potrafi godnie rozstać się z władzą. Wtorkowe głosowanie nad kandydaturą Tymoszenko w Radzie Najwyższej Ukrainy trwało prawie godzinę. Przewodniczący komisji skrutacyjnej wyczytywał imiona i nazwiska deputowanych, ci zaś wstawali z miejsca, podnosili ręce w górę i wypowiadali słowo "za". Zmianę procedury głosowania, polegającej dotychczas na naciśnięciu przez deputowanego przycisku, wprowadzono w ubiegły piątek na wniosek pomarańczowej koalicji. Uczyniono to po przeprowadzonym tydzień temu głosowaniu nad kandydaturą premiera, kiedy to bohaterce pomarańczowej rewolucji 2004 r. do objęcia stanowiska szefowej rządu zabrakło tylko jednego głosu. Pomarańczowi oświadczyli wówczas, że podczas głosowania nie uaktywniły się karty dwóch deputowanych, co było, ich zdaniem, wynikiem działań partii Janukowycza.