W rozmowie z dziennikarzami po uroczystości zaprzysiężenia Lech Kaczyński uznał za "dobry znak" to, że nowy prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz z pierwszą wizytą zagraniczną udaje się do Brukseli. - To dobry znak dla Unii Europejskiej, a Polska jest jej członkiem - powiedział. Prezydent przypomniał, że pierwotnie planowano inny kierunek pierwszej podróży Janukowycza - do Moskwy. Dodał, że nie może powiedzieć, by zmartwiła go zmiana decyzji Janukowycza. Prezydent spotkał się również w Kijowie z premier Ukrainy Julią Tymoszenko. Pytany, czy podczas spotkania czuł, że staje się ona liderem opozycji ukraińskiej, odpowiedział, że nigdy o urzędującym wciąż premierze nie wypowiada się jako już o szefie opozycji, ale przyznał, że jest znaczne prawdopodobieństwo, że tak się stanie. Prezydent był również pytany o komentarz do spotkania szefa polskiej dyplomacji Radosława Sikorskiego z białoruskim prezydentem Alaksandrem Łukaszenką, do którego doszło w Kijowie. - Nie uważam tego za zdarzenie, które byłoby negatywne - ocenił Lech Kaczyński. Prezydent rozmawiał z dziennikarzami, gdy spotkanie Sikorskiego z Łukaszenką jeszcze trwało. L. Kaczyński podkreślał, że jeśli minister przedstawi na tym spotkaniu to, o czym mówił podczas spotkania z nim w Pałacu Prezydenckim, to uczyni dobrze. Przypomniał, że Sikorski przedstawił mu wtedy kilkunastopunktowy plan, który miałby być wdrożony, jeśli nie ustaną represje przeciwko Polakom na Białorusi. Lech Kaczyński ocenił, że w ciągu ostatnich kilku lat z Białorusi dochodziły do Polski sprzeczne sygnały i "to jest podstawowy problem w naszych relacjach", a w ciągu ostatniego roku sytuacja Polaków na Białorusi się pogarszała. Zdaniem prezydenta, trudno wyrokować, co przyniesie przyszłość w sprawie polskiej mniejszości. Pytany, czy Polska powinna prowadzić twardą politykę wobec Białorusi, odpowiedział, że sytuacja mniejszości polskiej w tym kraju nie stwarza podstaw do prowadzenia "polityki miękkiej" wobec władz w Mińsku. - To nie jest zawsze tak w stosunkach międzypaństwowych, że polityka miękka jest zawsze dobra, a polityka twarda jest zawsze zła, bywa różnie - powiedział. Lech Kaczyński podkreślił, że nie był usatysfakcjonowany odpowiedzią Łukaszenki na jego list, gdyż - jak mówił - prezydent Białorusi napisał w nim, że ogromnej większości Polaków na Białorusi żyje się dobrze. Polski prezydent zaznaczył, że nie może do końca podzielić tego poglądu. L. Kaczyński w ubiegłym tygodniu wystosował list do Łukaszenki w związku z zaostrzeniem represji wobec Polaków na Białorusi. Polski prezydent, pytany, czy miał okazję porozmawiać z Łukaszenką podczas zaprzysiężenia Wiktora Janukowycza, powiedział, że "ku pewnemu zdziwieniu" na uroczystości zaprzysiężenia nie było Łukaszenki. - (Łukaszenka) pojawił się na krótko podczas przyjęcia i nie było tam żadnej możliwości rozmowy - poinformował. Pytany, czy jest atmosfera do jego spotkania z Łukaszenką, Lech Kaczyński powiedział, że "ostatnie miesiące nie dały do tego podstaw". Podkreślił też, że odpowiedź Łukaszenki na jego list "nie była satysfakcjonująca". Dziennikarze pytali też prezydenta o jego wspólną podróż do Kijowa z szefem MSZ. Politycy przybyli do ukraińskiej stolicy jednym samolotem. Sikorski mówił dziś dziennikarzom, że nie został zaproszony do saloniku prezydenckiego. Tymczasem Lech Kaczyński podkreślał, że szef MSZ był zaproszony do saloniku, ale się w nim nie pojawił. Prezydent powiedział, że gdyby zobaczył Sikorskiego w kabinach, które określa się jako prezydenckie, na pewno by go stamtąd nie wypraszał. Lech Kaczyński tłumaczył, że kiedy w podróży nie towarzyszy mu małżonka on sam nigdy nie korzysta z kabiny przeznaczonej wyłącznie dla prezydenta, lecz zajmuje miejsce w saloniku, w którym przebywają jego najbliżsi współpracownicy. Do tego saloniku - jak podkreślił - został zaproszony szef MSZ.