Zgodnie ze słowami doradcy ukraińskiego ministra spraw wewnętrznych Zoriana Szkiriaka, pojazdy zostały zaobserwowane w nocy z 22 na 23 marca. W skład kolumny wchodziło od dziesięciu do dwunastu czołgów. Jak twierdzi Szkiriak, separatyści koncentrują swoje siły w różnych punktach obwodów donieckiego i ługańskiego. Do przedstawicieli ukraińskich władz docierają też informacje, że w okolice linii frontu wracają nie tylko czołgi, ale również systemy rakietowe, broń przeciwpancerna i przeciwlotnicza. Zgodnie z zawartym w połowie lutego porozumieniu w Mińsku, ciężka artyleria miała zostać wycofana z dala od frontu. Znajdująca się w Donbasie specjalna misja obserwacyjna OBWE nie jest jednak w stanie potwierdzić, czy umowa jest realizowana. Natomiast ukraińskie władze i przedstawiciele separatystów wzajemnie obwiniają się o łamanie porozumienia i stosowanie ciężkiej artylerii. Separatyści atakują wyrzutniami Grad Siły rządowe podały także, że separatyści ostrzeliwują ich pozycje z broni, która powinna zostać wycofana z linii frontu. Chodzi m.in. o wyrzutnie Grad. Została z nich ostrzelana miejscowość Orechowo w obwodzie ługańskim. W Zagłębiu Donieckim doszło też do dwóch nieudanych prób szturmu na ukraińskie pozycje. Ogółem w nocy Ukraińców atakowano 12 razy. Ekspert wojskowy Dmytro Tymczuk podkreśla, że separatyści nadal wzmacniają swoje pozycje w niektórych miejscach frontu. Między innymi, pod Stanicę Ługańską przerzucono dodatkowych 220 bojówkarzy oraz wyrzutnie rakietowe. Tymczasem w nocy w Odessie doszło do eksplozji w bloku, gdzie mieści się siedziba jednej z organizacji pomagających armii. W mieszkaniu wyleciały wszystkie drzwi, a na kilku piętrach bloku szyby. Nikt nie został ranny. Wcześniej w tym mieście dochodziło do podobnych zdarzeń.