Zdarzenie miało miejsce w nocy z poniedziałku na wtorek. W ośrodku wybuchł pożar, który poprzedziła eksplozja w pobliżu budynku - powiadomiła agencja Interfax-Ukraina. Lokalne media informują, że do podpalenia użyto koktajlu Mołotowa. W wyniku incydentu nikt nie ucierpiał. "Stanowczo potępiam kolejną prowokację w Użhorodzie wobec siedziby (organizacj i- red.) mniejszości węgierskiej. Metodyczność i podobieństwo działań prowokatorów świadczą o śladzie zamówienia z zewnątrz. Nie zostawimy naszych Węgrów samych sobie! Razem będziemy działać przeciwko próbom destabilizacji Zakarpacia!" - napisał na Twitterze minister Klimkin. Do poprzedniej próby podpalenia węgierskiego ośrodka doszło 4 lutego. W ubiegłym tygodniu szef administracji państwowej obwodu zakarpackiego Hennadij Moskal oświadczył, że dokonali jej dwaj Polacy, którzy są członkami organizacji Falanga. Moskal opublikował wówczas na swojej stronie internetowej ich imiona i nazwiska wraz z datą urodzin, miejscem zamieszkania i zdjęciami. Jest to Adrian M. z Krakowa i Tomasz Rafał Sz. z Bydgoszczy. "Obaj obywatele Polski są członkami radykalnej prawicowej organizacji Falanga, której aktywiści uczestniczyli w działaniach bojowych w Donbasie po stronie tzw. ŁRL i DRL (separatystyczna Ługańska i Doniecka Republika Ludowa)" - mówił. Moskal informował też, że według ustaleń policji dwaj mężczyźni przyjechali na Ukrainę ze Słowacji, a w Użhorodzie zamieszkali w hostelu. Śledczy ustalili numery telefonów, którymi przyjezdni się posługiwali. Ich wizerunki policja zdobyła z nagrań kamer monitoringu, a Służba Bezpieczeństwa Ukrainy zapowiedziała, że będą ścigani zgodnie z procedurami międzynarodowymi. W obwodzie zakarpackim mieszka 150-tysięczna mniejszość węgierska. Między Budapesztem a Kijowem trwa konflikt związany z ukraińską ustawą o oświacie, która - według władz Węgier - poważnie narusza prawa mniejszości narodowych dotyczące nauki w języku ojczystym. Z Kijowa Jarosław Junko