- Uzyskaliśmy informację, że liczba celników po polskiej stronie granicy będzie się nadal zmniejszać - powiedział Serhij Siomka, dyrektor departamentu kontroli granicznych służb celnych Ukrainy. Wyjaśnił przy tym, że koleje podjęły decyzję o czasowym wstrzymaniu przyjmowania ładunków do Polski w obawie przed całkowitym zablokowaniem kolejowych przejść granicznych. - Pisma, w których prosimy o interwencję w sprawie sytuacji na granicy, przesłaliśmy prezydentowi Juszczence i przedstawicielstwu Unii Europejskiej na Ukrainie - poinformował Siomka. Według służb celnych Ukrainy z powodu kolejek do przejść granicznych, wywołanych przez akcję protestacyjną polskich celników, ukraiński budżet traci dziennie od 30 do 50 mln hrywien (ok. 15-25 mln złotych). Siomka zadeklarował, że gdy tylko polscy celnicy zakończą akcję, ich koledzy po stronie ukraińskiej mogą rozładować tłok na granicach w ciągu 2-3 dni. Polscy celnicy protestują, domagając się m.in. podwyżek płac, przyznania im uprawnień emerytalnych, takich jak mają inne służby mundurowe i zapewnienia właściwej ochrony prawnej przy wykonywaniu obowiązków służbowych.