W drugim dniu nieformalnego "szczytu" NATO w Krakowie odbyły się posiedzenia komisji NATO-Ukraina i NATO-Gruzja. Otwierając spotkania Jaap de Hoop Scheffer podkreślał, że Sojusz "pozostaje w pełnej gotowości, by wspierać reformy stabilizacyjne i reorganizację armii" zarówno na Ukrainie, jak i w Gruzji. W jego krótkich przemówieniach zabrakło jednak konkretów. Równie ogólnikowo wypowiadali się ministrowie obrony Ukrainy i Gruzji, Jurij Jechanurow i Wasil Sicharulidze. Pierwszy z nich podkreślił, że obecnie bardzo istotną sprawą jest podtrzymanie przez NATO strategii "otwartych drzwi". Drugi natomiast podziękował za wsparcie NATO w "trudnej godzinie" i zapewnił, że gruziński rząd będzie w dalszym ciągu działał na rzecz wstąpienia do Sojuszu. Podczas posiedzenia komisji NATO-Ukraina, którego część główna była zamknięta dla mediów, omawiano kwestie reform w ukraińskim wojsku i wsparcia, jakie aspirujący do członkostwa kraj mógłby udzielić misjom Sojuszu. Komisja NATO-Gruzja dyskutowała natomiast o obecnej sytuacji w kraju i planowanych reformach. Wiele czasu poświecono również kwestiom związanym z konfliktem z Rosją i ewentualnym rozmieszczeniem przez Kreml baz wojskowych w Abchazji i Osetii Południowej. W stanowisku Sojuszu wobec Ukrainy i Gruzji nie zaszła zatem najmniejsza zmiana. Już w kwietniu 2008 roku na szczycie NATO w Bukareszcie państwa członkowskie - wbrew naleganiom Stanów Zjednoczonych - odmówiły Ukrainie i Gruzji tzw. MAP, czyli Planu Działania na rzecz Członkostwa w NATO. Sojusz złożył jedynie niejasną deklarację, że kraje te zostaną w przyszłości przyjęte do Sojuszu. Identyczne stanowisko zaprezentował pod koniec stycznia Radosław Sikorski w wywiadzie dla "Daily Telegraph". Polski minister spraw zagranicznych, nazywany przez brytyjski dziennik "poważnym kandydatem na sekretarza generalnego NATO" mówił, że Sojusz jest "znużony rozszerzeniem i na obecnym etapie nie ma woli przyjęcia Ukrainy i Gruzji". Sikorski wyjaśnił, że przyjęcie tych dwóch państw jest odległą perspektywą. Na razie chodzi jedynie o "zachęcenie ich do samodzielnych reform" i utrzymanie konsensusu z Bukaresztu.