- Żadnej decyzji dzisiaj nie podjęliśmy, ale drzwi NATO (dla Ukrainy i Gruzji) pozostają otwarte - zapewnił sekretarz generalny NATO Jaap de Hoop Scheffer po zakończeniu posiedzenia ministrów spraw zagranicznych państw członkowskich NATO w Brukseli. Kilka państw zachodniej Europy jasno wyraziło sprzeciw co do szybkiego zaoferowania Gruzji i Ukrainie MAP-u. "Nie ukrywam swojego sceptycyzmu" - powiedział szef niemieckiej dyplomacji Frank-Walter Steinmeier. O różnicach w tej sprawie z wschodnimi krajami członkowskimi NATO, wynikającymi z "innych doświadczeń" historii mówił też minister spraw zagranicznych Francji Bernard Kouchner. Z kolei szef dyplomacji Luksemburga Jean Asselborn zauważył, że decyzja w sprawie MAP-u dla Ukrainy i Gruzji mogłaby negatywnie wpłynąć na stosunki z Rosją po wyborze nowego prezydenta. - Musimy wziąć pod uwagę innych, nie tylko członków NATO - powiedział. Z opinią tą nie zgodził się Scheffer. Czyniąc aluzję do sprzeciwu Rosji, zapewnił, że "jedynie państwa NATO mogą decydować o tym, czy rozszerzać Sojusz, czy też nie". Podobnie słowa padły także z ust amerykańskiej sekretarz stanu Condoleezzy Rice. Szef polskiego MSZ Radosław Sikorski ocenił, że mimo braku zgody na MAP, to i tak "osiągnięto postęp" na drodze Ukrainy i Gruzji ku Sojuszowi Północnoatlantyckiemu. Jak tłumaczył, ten postęp polega na tym, że nikt w Sojuszu nie kwestionuje już, że oba kraje mają prawo domagać się członkostwa w NATO. - Natomiast rzeczywiście są różne oceny co do stopnia wypełnienia kryteriów i co do tempa zbliżania się tych krajów do Sojuszu - dodał szef polskiego MSZ. Jak relacjonował dziennikarzom, podczas posiedzenia zabrał głos w imieniu grupy krajów regionu, które tak jak Polska popierają przyznanie MAP-u Gruzji i Ukrainie. Pragnące zachować anonimowość źródła w Sojuszu tłumaczyły, że "nierealne" były oczekiwania, iż Sojusz zdecyduje o MAP-ie dla Ukrainy już na szczycie w Bukareszcie. Zwróciły uwagę natomiast, że jeszcze niedawno dyskusje o Ukrainie w NATO koncentrowały się na tym "czy w ogóle", a teraz dyskutuje się o tym, kiedy. - Jeśli Sojusz zdecyduje za rok na szczycie, to jest to już bardzo dużo - dodały źródła. W kontekście szczytu NATO w Bukareszcie 2-4 kwietnia, ministrowie spraw zagranicznych 26 państw członkowskich Sojuszu omawiali też w czwartek perspektywę rozszerzenia NATO o kolejne kraje byłej Jugosławii: Macedonię, Albanię i Chorwację. - Mam nadzieję, że na szczycie NATO będzie mogło cieszyć się z rozszerzenia rodziny - powiedział Scheffer. Na razie jednak, tylko zaproszenie do NATO Chorwacji i Albanii wydaje się możliwe. Z powodu bilateralnego sporu o nazwę z Macedonią, Grecja podtrzymała wolę zablokowania przyjęcia do Sojuszu tego kraju. - Jeśli chodzi o Byłą Jugosłowiańską Republikę Macedonii podkreślam, że polityka naszego sąsiada nie pozwala nam na taki sam pozytywny pogląd, jak w przypadku Albanii i Chorwacji - powiedziała szefowa greckiej dyplomacji Dora Bakojannis. - Nie jesteśmy z tego powodu szczęśliwi, bo nikt nie lubi wetować. Mam szczerą nadzieję, że jest jeszcze czas, aby osiągnąć porozumienie możliwe do zaakceptowania dla obu stron, które może być wprowadzone w życie natychmiast - dodała. Ateny uważają, że Macedonia jest historyczną nazwą części terytorium Grecji i sprzeciwiają się nazywaniu tak byłej republiki Jugosławii. Grecy obawiają się, iż może to pociągnąć roszczenia terytorialne do greckich prowincji o tej samej nazwie. W celu uspokojenia Grecji, na forum ONZ Macedonia oficjalnie została określona tymczasowo jako Była Jugosłowiańska Republika Macedonii, bardziej znana pod angielskim skrótem FYROM (Former Yugoslav Republic of Macedonia). Przyjęta w konstytucji nazwa Republika Macedonii używana jest tylko w stosunkach dwustronnych, m.in. z Polską, USA, Rosją, Kanadą, Chinami, Słowenią i Bułgarią. Rozmowy w sprawie kompromisu między Skopje a Atenami, prowadzone od 1993 roku pod patronatem ONZ, nie przyniosły dotąd większego postępu.