Dyskusję o wizach dla Rosjan w reakcji na zatrzymanie w Rosji pod zarzutem szpiegostwa dziennikarza ukraińskiej państwowej agencji prasowej Ukrinform Romana Suszczenki podjął przewodniczący Rady Najwyższej (parlamentu) Andrij Parubij. Po zatrzymaniu Suszczenki przypomniał, że jeszcze na początku roku wniósł projekt uchwały z propozycją wypowiedzenia umowy międzyrządowej o ruchu bezwizowym między Ukrainą i Rosją. Do parlamentarnej debaty na ten temat może dojść w czwartek. Zwolennikiem wprowadzenia wiz jest politolog Ołeksandr Palij. Jego zdaniem ograniczy to - jak się wyraził - napływ na Ukrainę "terrorystów z rosyjskimi paszportami". "Ta decyzja dojrzewa już od dawna. Doświadczenie toczącego się od ponad dwóch lat konfliktu z Rosją pokazuje, że musimy ograniczać z nią kontakty" - powiedział PAP. Palij uważa, że Kijów mógłby nawet całkowicie zerwać stosunki dyplomatyczne z Moskwą. "Przeciwnicy tego rozwiązania mówią, że w Rosji mieszka sporo ukraińskich obywateli i jest tam wielu pracowników z Ukrainy, którzy potrzebują opieki konsularnej. Sprawa Suszczenki pokazuje jednak, że Rosjanie robią z nami na swoim terytorium co chcą, nie oglądając się na nasze służby dyplomatyczne" - podkreślił. Według Wołodymyra Fesenki, szefa kijowskiego centrum analitycznego Penta, w Rosji pracuje około dwóch milionów Ukraińców. "Wprowadzenie wiz dla Rosjan zaowocuje wprowadzeniem wiz dla nas. Jeśli ci pracownicy powrócą na Ukrainę, mogą zasilić szeregi bezrobotnych, co może mieć negatywny wpływ na naszą gospodarkę" - ocenił w rozmowie z PAP. W dyskusji o wizach dla obywateli rosyjskich politolog dostrzega "retorykę wojowniczego patriotyzmu". Problemy te powinny być rozwiązywane racjonalnie, a nie emocjonalnie - zaznacza. Ekspert uważa, że wizy dla Rosjan nie poprawią bezpieczeństwa państwa, gdyż obecny system przekraczania granicy z Ukrainą jest wystarczającym środkiem. "Wprowadzenie wiz dla Rosjan będzie oznaczało konieczność rozbudowy ukraińskich placówek konsularnych w Rosji i - odpowiednio - rosyjskich na Ukrainie. I tutaj mamy problem, bo Rosja powie, że ona też musi rozszerzyć sieć swoich konsulatów na Ukrainie. Nie sądzę, żeby było nam to potrzebne. Więcej konsulatów to więcej szpiegów, działających pod przykrywką dyplomatyczną" - zauważył Fesenko. Ostrożnie o pomyśle Parubija, który podziela wielu deputowanych Rady Najwyższej, wypowiada się ukraiński MSZ. Jego szef Pawło Klimkin uważa, że sprawa ta wymaga gruntownego rozpatrzenia, i wskazuje, jakie ta idea niesie niebezpieczeństwa. "Rosja będzie starała się jak najbardziej skomplikować procedury uzyskiwania wizy i niewykluczone, że będzie proponowała (ubiegającym się o nią Ukraińcom) jakieś formy obywatelstwa. Dlatego musimy dokładnie się nad tym zastanowić" - powiedział dziennikarzom. "Należy rozumieć, że rosyjskie służby specjalne bardzo szybko przystosują się do wiz. Zamiast politycznych gestów musimy realnie walczyć z Rosją i jej agresją" - dodał Klimkin. W środę jego resort zaapelował do obywateli, by ze względu na liczne prowokacje wstrzymali się z podróżowaniem do Rosji. 47-letni Suszczenko, korespondent Ukrinformu we Francji, został zatrzymany, gdy 30 września przyleciał do Moskwy w odwiedziny do bliskich. Federalna Służba Bezpieczeństwa (FSB) Rosji oskarżyła go o szpiegostwo, twierdząc, że jest "kadrowym funkcjonariuszem" wywiadu wojskowego Ukrainy. Dziennikarz nie przyznaje się do winy. Ukraińscy konsulowie w Rosji na razie nie mają do niego dostępu. Z Kijowa Jarosław Junko (PAP)