Pobici zostali fotograf dziennika "Kommersant" Wład Sodel i reporterka telewizyjnego Kanału Piątego Olha Snicarczuk. Sprawcy to członkowie klubu sportowego z Białej Cerkwi pod Kijowem prawdopodobnie związani z rządzącą Partią Regionów. Milicja nie reagowała. Wład Sodel powiedział Polskiemu Radiu, że najbardziej niepokoi go obojętność funkcjonariuszy, ponieważ pobici zostali nie tylko dziennikarze, lecz także opozycyjni manifestanci. W czasie dzisiejszej pikiety przed MSW pracownicy mediów domagali się, aby ukarano nie tylko sprawców, lecz także milicjantów, którzy nie reagowali na bójkę. Wiktoria Sumar - dyrektor Instytutu Informacji Masowej zajmującego się monitorowaniem łamania praw dziennikarzy - powiedziała Polskiemu Radiu, że liczba przypadków pobić wzrasta z roku na rok. W zeszłym roku było około 200 takich przypadków, a w tym roku już prawie sto. - Najważniejsze jest to, że praktycznie nikt nie zostaje ukarany - powiedziała Wiktoria Sumar. MSW poinformowało, że prowadzi śledztwo w sprawie pobicia. Przesłuchano już 70 świadków. Nie udało się zatrzymać głównego sprawcy, choć dziennikarze w ciągu kilku godzin zidentyfikowali mężczyznę, który bił ich kolegów. Działania "sportowców" prawdopodobnie koordynował mężczyzna, który kieruje młodzieżowym ośrodkiem Partii Regionów w Białej Cerkwi. Obydwu milicja próbuje przesłuchać, ale nie jest w stanie ustalić, gdzie przebywają.