Obchody, które i tak miały być skromne ze względu na nasilające się walki z siłami prorosyjskimi na wschodzie kraju, przysłoniły wiadomości z Doniecka, gdzie w wyniku ostrzału dzielnic mieszkalnych zginęło w czwartek co najmniej siedem cywilnych osób. "Jeszcze nigdy Dzień Jedności nie był tak ogromnym, wycierpianym i zasłużonym świętem jak dziś" - oświadczył w swym orędziu prezydent Petro Poroszenko. Stwierdził, że mimo wyzwań, przed którym stanął naród, panuje w nim obecnie taka jedność, jak nigdy dotąd. Prezydent podkreślił, że w zjednoczonej Ukrainie jest dziś miejsce dla wszystkich narodowości i języków. Wskazał tu przykład "rosyjskojęzycznych rodaków, którzy pokazali, że w języku rosyjskim kochają Ukrainę nie mniej niż ukraińskojęzyczni po ukraińsku". "Są, oczywiście, sprawy zasadnicze, które nie mogą być przedmiotem żadnych kompromisów. Po pierwsze: Ukraina nie będzie federalnym, lecz pozostanie unitarnym państwem! Po drugie: europejski wybór nie podlega żadnej dyskusji! Po trzecie: jedynym językiem państwowym jest i pozostanie język ukraiński!" - mówił Poroszenko. Ustanowiony w 1999 r. Dzień Jedności Ukrainy, jest świętem państwowym upamiętniającym rocznicę podpisania aktu zjednoczenia Ukraińskiej Republiki Ludowej z Zachodnioukraińską Republiką Ludową 22 stycznia 1919 r. 22 stycznia w 1918 r. w Kijowie Ukraińska Centralna Rada Narodowa proklamowała niepodległość Ukraińskiej Republiki Ludowej. Rok później, także 22 stycznia, doszło do zjednoczenia dwóch państw ukraińskich: kijowskiej Ukraińskiej Republiki Ludowej z proklamowaną we Lwowie Zachodnio-Ukraińską Republiką Ludową. Na początku lat dwudziestych XX w. walka o niepodległą Ukrainę nie powiodła się. Jednak dzień 22 stycznia pozostał dla Ukraińców symbolem dążenia do suwerennego i zjednoczonego państwa. W godzinach wieczornych na Majdanie Niepodległości w Kijowie upamiętniono pierwsze ofiary śmiertelne ubiegłorocznych starć z milicją podczas protestów wymierzonych w ekipę obalonego później prezydenta Wiktora Janukowycza. Kilkaset zgromadzonych na Majdanie osób zapaliło znicze, a następnie przeszło na ulicę Hruszewskiego, gdzie w styczniu 2014 r. protestujący walczyli z oddziałami milicyjnymi i gdzie padli pierwsi zabici. Byli to: to 21-letni w chwili śmierci Serhij Nihojan, pochodzący z Dniepropietrowska obywatel Ukrainy pochodzenia ormiańskiego i 25-letni Białorusin Michaił Żyznieuski. Mieszkał na Ukrainie od 2005 r. i był członkiem skrajnie prawicowej organizacji ukraińskiej UNA-UNSO. 22 stycznia ub. roku w lesie pod Kijowem odnaleziono też ciało 51-letniego aktywisty protestów antyrządowych na Majdanie, Jurija Werbyckiego. Ten nauczyciel i alpinista ze Lwowa przed śmiercią został uprowadzony ze szpitala i zakatowany. W czwartek media na Ukrainie i użytkownicy sieci społecznościowych alarmowali, że mimo iż od obalenia Janukowycza minął prawie rok, winni śmierci uczestników protestów nie zostali dotychczas ukarani. Z Kijowa Jarosław Junko