Tego dnia z ukraińskich uniwersytetów i politechnik usunięto wszystkich działających w nich tajnych agentów tej firmy - oświadczył szef SBU, Wałentyn Naływajczenko. "SBU odwołała ze wszystkich szkół wyższych wszystkich swoich współpracowników. Ich praca, wykonywana tam pod tak zwanym przykryciem, nie jest SBU dłużej potrzebna" - ogłosił Naływajczenko na konferencji prasowej w Kijowie. Jak dodał, "dekagiebizacja" wyższej oświaty na Ukrainie odbywa się z polecenia prezydenta Wiktora Juszczenki. - Urzędujący minister edukacji Iwan Wakarczuk jest absolutnie ukraińskim ministrem i ma tak dużo pełnomocnictw, że dla SBU nie ma pracy w uniwersytetach - powiedział szef instytucji zajmującej się bezpieczeństwem wewnętrznym kraju. Część poproszonych o komentarz w tej sprawie ukraińskich rozmówców nie była zdziwiona, że po prawie 20 latach niepodległości państwa SBU nadal utrzymywała swych agentów w szkolnictwie wyższym. Dla innych wiadomość ta była nieoczekiwana. - Agenci byli we wszystkich szkołach, działając jako swego rodzaju "ochrana" polityczna - stwierdził Roman Krucyk z ukraińskiego Memoriału, nawiązując do nazwy tajnej policji politycznej w imperium rosyjskim. Ołeksij Harań, politolog z kijowskiej Akademii Mohylańskiej, zdziwił się z kolei, że SBU interesowała się życiem studentów aż do chwili obecnej, nie zważając na główną zdobycz pomarańczowej rewolucji 2004 roku, czyli wolność słowa. - W czasach prezydentury Leonida Kuczmy, a szczególnie przed pomarańczową rewolucją, ludzie z SBU wypytywali studentów o nastroje, fotografowali prowadzone przez nich akcje. Nie mieli jednak takich instrumentów jak KGB, które mogło doprowadzić nawet do usunięcia człowieka ze studiów, więc strachu przed nimi nikt nie odczuwał - powiedział dziennikarzowi. Poeta i publicysta Jurij Łukanow stykał się z pracownikami KGB, gdy w czasach ZSRR studiował dziennikarstwo w Uniwersytecie im. Tarasa Szewczenki w Kijowie. - Tak jak inni studenci byłem wzywany na tak zwane rozmowy profilaktyczne. KGB pilnowało, byśmy się zbytnio nie oddalali od ideologicznej linii partii - wspomina ze śmiechem, szybko jednak zmieniając nastrój. - Nawet mi do głowy nie przyszło, że SBU przejęła od KGB takie funkcje. To, że podobne praktyki były stosowane do dziś, jest dla mnie szokiem - powiedział.