- Nie możemy zaakceptować sytuacji, w której okręty Floty Czarnomorskiej Federacji Rosyjskiej, tymczasowo przebywające na terytorium Ukrainy, są wykorzystywane w walce zbrojnej - powiedział wiceminister na konferencji prasowej po powrocie z Gruzji, gdzie przebywał trzy dni jako specjalny wysłannik prezydenta Wiktora Juszczenki. Zdaniem Jelisiejewa ukraińsko-rosyjska umowa o zasadach uczestniczenia Floty Czarnomorskiej w operacjach wojskowych jest potrzebna, by uniknąć nieporozumień między obu państwami. - Uważamy, że sytuacja (związana z konfliktem gruzińsko- osetyjskim) zmusi obie strony do podpisania takiego dokumentu, i będziemy na to nalegać - powiedział. Wysłannik Juszczenki do Gruzji zadeklarował też, że Kijów jest gotów omówić z Rosją warunki powrotu okrętów jej marynarki wojennej do ich bazy w Sewastopolu. - Nie chcemy konfrontacji, lecz konstruktywnego dialogu, który będzie obejmował także nasze interesy - podkreślił Jelisiejew. W niedzielę ukraińskie MSZ zastrzegło, że jeśli okręty Floty Czarnomorskiej wezmą udział w konflikcie między Gruzją i Osetią Południową, Ukraina może im zakazać powrotu do baz. W wydanym tego dnia komunikacie poinformowano, że z Sewastopola wypłynęła w sobotę w kierunku Gruzji grupa jednostek dowodzona przez admirała Aleksandra Kleckowa; wśród nich był okręt flagowy Floty Czarnomorskiej, krążownik rakietowy "Moskwa" i siedem innych jednostek. W piątek w rejon konfliktu udał się jeszcze jeden okręt, a grupa innych, bazujących na co dzień w Sewastopolu, pozostała na wodach u wybrzeża rosyjsko-gruzińskiego po przeprowadzonych tam wcześniej manewrach "Kaukaz 2008". Zdaniem komentatorów celem koncentracji rosyjskich okrętów jest uniemożliwienie dostaw sprzętu wojskowego do Gruzji drogą morską. Zgodnie z umową ukraińsko-rosyjską Flota Czarnomorska Federacji Rosyjskiej pozostanie na Ukrainie do 2017 r.