W środę władze Unii Europejskiej powinny przedstawić ocenę postępów Ukrainy w spełnianiu licznych gospodarczych i prawnych kryteriów. Są one niezbędne, by mogły rozpocząć się rozmowy akcesyjne Kijowa. Wniosek o przystąpienie do UE Ukraińcy złożyli tuż po ataku Rosji, w lutym zeszłego roku. Do szczegółów sytuacji, w jakiej jest Ukraina, dotarło Radio Swoboda. Rozgłośnia ustaliła, że wypełniono cztery z siedmiu kryteriów, które są związane z uzyskaniem przez Ukrainę statusu kraju kandydującego do UE. Chodzi m.in. o różne reformy w sądownictwie, mediach oraz zmiany w prawie mające zwalczać pranie pieniędzy. Negocjacje UE z Ukrainą ruszą w 2024 roku? Oczekiwanie na decyzję KE Trzy pozostałe warunki Komisja Europejska uznała za niedokończone. Nadal - w ocenie Brukseli - zbyt duże są wpływy oligarchów na władzę i gospodarkę, a walka z korupcją niewystarczająca. Komisja oczekuje też, że zmienią się przepisy dotyczące mniejszości narodowych. W weekend w Kijowie przebywała szefowa KE Ursula von der Leyen. Na konferencji z Wołodymyrem Zełenskim uznała, iż Kijów "poczynił ogromne postępy" na ścieżce do członkostwa w Unii i wypełnił ponad 90 proc. warunków potrzebnych do rozpoczęcia rozmów akcesyjnych. Z kolei prezydent Zełenski zaznaczył, że wysiłki na rzecz walki z korupcją, poprawy przejrzystości i ograniczenia wpływu oligarchów na gospodarkę będą kontynuowane. Jeśli w środę KE udzieli pozytywnej rekomendacji dla Ukrainy, negocjacje z Ukrainą - a także Mołdawią, również ws. wejścia do UE - mogłyby wystartować w 2024 roku. Decyzję, czy takie rozmowy ruszą, podjęłyby państwa członkowskie na unijnym szczycie w grudniu. Agencja Bloomberga ustaliła, że KE niekoniecznie zapali zielone światło. Może to stać się dopiero, gdy Kijów spełni wszystkie z siedmiu wstępnych wymogów. Kraje mogą blokować wejście Ukrainy do UE. Chodzi o ekshumacje i ustawę o mniejszościach Ukraina może natrafić też na problemy ze strony poszczególnych państw, w tym naszego. Wiceszef polskiego MSZ Paweł Jabłoński, pytany we wtorek w radiu Zet o europejskie aspiracje sąsiedniego państwa, podkreślił, iż "bez rozwiązania sprawy ekshumacji" zamordowanych podczas rzezi wołyńskiej "Ukraina nie ma co marzyć, że wejdzie do UE". - Bez rozwiązania tej sprawy nie ma długoletniego pojednania z Ukrainą. Jeśli mamy mieć w jednym sojuszu z państwem, z którym mamy istotny spór, to spór musi być rozwiązany, bo inaczej trudno współpracować - wyjaśniał. Przeszkody widzą również w Budapeszcie. Balázs Orbán, szef gabinetu politycznego premiera Węgier, uznał, że ten kraj zablokuje rozpoczęcie negocjacji z Ukrainą, jeśli ta nie zmieni prawa dotyczącego mniejszości narodowych. - Węgry zawsze były zwolennikiem zbliżenia Ukrainy z Unią Europejską, ale wszystko zmieniło zaostrzenie przepisów dotyczących języka (...). Sprawiły one, że życie Węgrów na Ukrainie stało się nie do zniesienia - mówił, cytowany przez "Ukraińską Prawdę". Nawiązywał do prawa, które zobowiązuje mniejszości do pobierania co najmniej 70 proc. edukacji w szkole w języku ukraińskim. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!