Charkowska rada miejska poinformowała w środę, że zwróci się do sądu o zakaz demonstracji, gdyż obawia się masowych rozruchów i zamieszek. Rada chce od sądu także zakazania samego referendum. Wcześniej tego dnia organizacja "Wicze Charków" (Wiec Charków) zapowiedziała, że w niedzielę w południe czasu lokalnego w Charkowie odbędzie się połączone z wiecem referendum, w którym będzie tylko jedno pytanie: "Czy opowiadasz się za federalizacją Ukrainy?". Przedstawiciel "Wicze" Jehor Łohwinow poinformował, że podczas wiecu "organizacje obywatelskie" ogłoszą, iż przejmują władzę w regionie, i zaapelują do sił porządkowych, by się im podporządkowały. - Poprosimy także uczestników wiecu, by poparli nas w naszym apelu do sąsiedniego państwa, do Rosji, o udzielenie nam pomocy - powiedział. W środę sekretarz ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Andrij Parubij oświadczył, że władzom ukraińskim udało się powstrzymać we wschodnich i południowych obwodach kraju realizację scenariusza zastosowanego przez Rosję na Krymie. - Nasza milicja z pomocą wojsk wewnętrznych MSW i innych oddziałów kontroluje administracje obwodowe, które miały być celem ataków, i uporządkowała sytuację na wschodzie i południu Ukrainy - oświadczył Parubij. Pod koniec lutego uzbrojeni "nieznani sprawcy" w ubraniach przypominających mundury żołnierzy Federacji Rosyjskiej opanowali siedziby rządu i parlamentu należącej do Ukrainy Autonomicznej Republiki Krymu w Symferopolu. Następnie kontrolowany przez polityków prorosyjskich parlament Autonomii wyznaczył na 16 marca referendum, w którym mieszkańcy Krymu mają odpowiedzieć m.in. na pytanie, czy popierają przyłączenie się do Rosji. Jeśli odpowiedź będzie twierdząca, Krym ma najpierw ogłosić niepodległość, a następnie zwrócić się do władz w Moskwie o przyłączenie do Federacji Rosyjskiej. Według władz Ukrainy na Krymie znajduje się obecnie prawie 19 tysięcy rosyjskich żołnierzy.