We wschodniej i południowej części kraju trwa mobilizacja zwolenników Partii Regionów. Mają oni na weekend przyjechać do Kijowa i dołączyć do innych, którzy od ponad tygodnia są przywożeni do stolicy i jakoby wyrażają swoje poparcie dla polityki prezydenta. W większości są to opłaceni młodzi ludzie i pracownicy sfery budżetowej. Na przykład ługański oddział Partii Regionów płaci za udział w sobotnim proteście 200 hrywien, czyli 80 złotych. Uznawany za osobę wiarygodną Denys Kazanski pisze, że władza planuje prowokację - opłaconą demonstrację mają zaatakować mężczyźni udający zwolenników integracji europejskiej. Ma to jakoby doprowadzić do masowych zamieszek i stać się powodem dla wprowadzenia stanu nadzwyczajnego. Blogger podkreśla, że o tych planach wie jedynie niewielka grupa osób i w samej Partii Regionów jest wielu przeciwników tego rozwiązania. To właśnie jeden z nich postanowił przekazać Denysowi Kazanskiemu tę informację. Tymczasem do Kijowa sprowadzane są także dodatkowe siły milicji. Autobusy zjeżdżają z całego kraju. Oficjalnie funkcjonariusze mają zmienić pełniących obecnie służbę w stolicy. Jednak przed poprzednim atakiem na plac Niepodległości, w nocy z 10 na 11 grudnia, do miasta sprowadzono wyjątkowo dużą liczbę funkcjonariuszy MSW też jakoby dla zmiany tych, którzy dotąd służyli w Kijowie.