Działacze niewielkiej, ale wyjątkowo aktywnej partii Sojusz Demokratyczny,zarzucają Rinatowi Achmetowowi, że wspiera rządzącą Partię Regionów, któraodpowiada za brutalną pacyfikację pokojowej demonstracji 30 listopada. Aktywiści chcieli podarować biznesmenowi choinkę ze zdjęciami osób pobitych przez milicję. Większość była przekonana, że Rinat Achmetow jest w Londynie,więc i tak ich nie usłyszy. Nagle jednak biznesmen podjechał do nich sam samochodem, ubrany w dres i bez ochrony. Najbardziej oburzyło go to, iż aktywiści mówili, że ukrywa się wAnglii. Nie odpowiedział przy tym na zarzuty działaczy, co do finansowania Partii Regionów. Ograniczył się jedynie do kilku ogólnych fraz: "Jeślichcecie żeby Ukraina była silna, niepodległa, ja jestem z wami. Jeśli coś wamsię nie podoba, przychodźcie na wybory" - mówił w czasie kilkuminutowejrozmowy. Rinat Achmetow jest pierwszą osobą związaną z rządzącymi, która zdecydowała sięna rozmowę z protestującymi. Pikiety dotąd odbywały się w Kijowie przedrezydencjami prezydenta, premiera, przewodniczącego Rady Najwyższej, ale żadenz nich nie miał tyle odwagi, żeby porozmawiać z manifestantami.