Ze względu na podwyższenie stężeniametanu służby uczestniczące w akcji ratunkowej w kopalni węgla kamiennego w Doniecku wycofały się w poniedziałek ze sztolni zniszczonej przez niedzielną eksplozję metanu, która zabiła dotychczas 72 osoby - poinformował doniecki portal informacyjny Ostro.org. - Istnieje groźba kolejnego wybuchu - powiedział dziennikarzom jeden z członków sztabu kryzysowego Mychajło Wołynec. Wicepremier poinformował, że dotychczas wydobyto na powierzchnię ciała 57 osób; 38 spośród nich zidentyfikowano. Na terenie kopalni cały czas przebywają rodziny górników, którzy w momencie wybuchu pracowali pod ziemią. W kopalni trwa akcja ratownicza; w sztolni, w której doszło do wybuchu, już ponad dobę gaszony jest pożar. Zdaniem ratowników nadzieje na odnalezienie żywych ludzi są nikłe. W związku z tragedią w poniedziałek do Doniecka przyjedzie prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko. W niedzielę był tam premier Wiktor Janukowycz. Na miejscu przebywają także szefowie resortów branżowych, którzy biorą udział w pracach sztabu kryzysowego. Zgodnie z decyzją władz Doniecka poniedziałek jest pierwszym dniem żałoby, która potrwa do środy. Wybuch w kopalni im. Zasiadki nastąpił w niedzielę nad ranem na głębokości ponad 1 tys. metrów.