- Najważniejsze, że ten mechanizm dyscyplinujący gospodarczo UE ma być mechanizmem 27 krajów, a nie tylko strefy euro - podkreślił komisarz ds. budżetu Janusz Lewandowski. Tak, by uniknąć podziałów w UE, co byłoby sprzeczne z interesem Polski, która dopiero aspiruje do wejścia do eurolandu. - Co jakiś czas zagląda w oczy ryzyko rozchodzenia się na Europę dwóch czy trzech prędkości. Teraz udało się je oddalić - powiedział. Zgodnie z propozycją KE sankcje mają obejmować wszystkie unijne fundusze, w tym rolne i dla rybaków, a nie tylko fundusze spójności, jak dotychczas. Ponieważ korzystają z nich przede wszystkim najbiedniejsze kraje UE, było ryzyko, że sankcje będą w znacznie mniejszym stopniu groziły zachodnim krajom UE. Początkowo, fundusze byłyby tylko zawieszane, a nie odbierane, tak by kraj mógł się jeszcze poprawić. Dopiero gdyby kraj nic nie zrobił, by skorygować deficyt, "definitywnie traciłby płatności". By nie karać ostatecznych odbiorców funduszy, np. rolników otrzymujących dopłaty bezpośrednie, ukarany przez KE "kraj musiałby kontynuować wypłaty rolnikom, nawet jeśli nie będzie to mu zwrócone z budżetu UE" - proponuje KE. "To muszą być sankcje dla rządu, a nie beneficjentów" - podkreślił Lewandowski. I zaznaczył, że chodzi nie tylko o rolników, ale też o małe i średnie przedsiębiorstwa czy organizacje pozarządowe. Dla wzorowych krajów o zdrowych finansach publicznych KE zapowiada zachęty. "Muszą być też marchewki, czyli korzyści w postaci rezerwy budżetowej, czyli niewykorzystanych pieniędzy, jako nagrody dla krajów, które sprawują się dobrze gospodarczo" - powiedział. Jego zdaniem, Polska będzie raczej beneficjentem tej marchewki niż narażona na kary - co wynika z lepszej niż w innych krajach sytuacji budżetowej. Na razie KE przedstawiła tylko wstępne propozycje, jak wzmocnić dyscyplinę budżetową UE; projekty legislacyjne mają być gotowe we wrześniu. KE koncentruje się na środkach prewencyjnych. - Zapobieganie jest zawsze lepsze niż korekta. Proponujemy szeroki wachlarz sankcji i zachęt, by wzmocnić wiarygodność ram fiskalnych UE. Powinny być one wykorzystane prewencyjnie i uruchamiane na wczesnym etapie - powiedział komisarz ds. walutowych Olli Rehn. Sankcje będą groziły wszystkim 27 państwom UE, a ich limit będzie ustalony w zależności od zamożności kraju. "Ten limit jest absolutna koniecznością. To będzie około 0,1-0,2 proc. PKB" - powiedział Lewandowski. Te propozycje to odpowiedź na ostatni szczyt UE. Aby powstrzymać kryzys długów, przywódcy UE zgodzili się na czerwcowym szczycie na wzmocnienie zarządzania gospodarczego i dyscypliny budżetowej, zarówno prewencyjnych jak i korekcyjnych mechanizmów Paktu Stabilności i Wzrostu, poprzez ustanowienie nowych zachęt, a także sankcji dla krajów, które nie będą obniżać deficytów i długów publicznych. Pakt Stabilności i Wzrostu ogranicza dopuszczalny deficyt budżetowy do 3 proc. PKB, a poziom długu publicznego do 60 proc. PKB. Co prawda już obecnie obowiązujące regulacje przewidują sankcje dla krajów niesubordynowanych, ale oceniane są one jako niewystarczające i nigdy nie były użyte. Kraje będą obejmowane procedurą nadmiernego deficytu, gdy ścieżka zmniejszania długu będzie niezadowalająca. KE ma dopiero pracować na kryteriami liczbowymi. Rehn zapowiedział uwzględnienie zarówno wpływu długu prywatnego, o co zabiegały Włochy, jak i zobowiązań wobec przyszłych emerytów, na co naciskała Polska. Propozycja KE zakłada, że niesubordynowane, należące do strefy euro kraje byłyby już na wczesnym etapie zmuszane do tymczasowego, oprocentowanego depozytu finansowego do czasu aż przyspieszą tempo konsolidacji swych finansów. - Teraz mamy podstawy prawne, by robić to dla strefy euro, ale to powinno być uniwersalnym (czyli dla całej 27) narzędziem dyscyplinującym, które jest sankcją dla ministrów finansów - powiedział Lewandowski. Podkreślił, że sankcje z budżetu UE to ostateczność i będą uruchamiane dopiero, kiedy zawiodą środki kontrolne czy ostrzegawcze. "Unijny budżet nie może być najważniejszym narzędziem dyscyplinującym, bo jest mały" - wskazał. W przyjętym komunikacie KE potwierdza, że chce wiosną każdego roku, począwszy od 2011 r., sprawdzać projekty budżetów narodowych. W styczniu ma publikować raport o wyzwaniach ekonomicznych stojących przed UE, a także strefą euro. Następnie kraje będą w kwietniu przesyłać do Brukseli swoje programy stabilności i konwergencji oraz tzw. narodowe programy reform. KE oceni jest w tym samym czasie, badając zgodność założeń i celów makroekonomicznych. Unijna rada ministrów finansów Ecofin na podstawie oceny KE na początku lipca będzie przyjmować zalecenia dla poszczególnych krajów. Na tej podstawie, w drugiej połowie roku, kraje będą mogły przyjąć swoje budżety narodowe na kolejny rok. Olli Rehn podkreślił, że kraje nie będą zobowiązane do przesyłania do Brukseli swoich budżetów, póki nie zostaną one zatwierdzone przez parlamenty narodowe. Zamiast tego, KE oczekuje aktualizowanych co roku planów budżetowych i tzw. projekcji budżetu oraz opisu planowanych polityk i średnioterminowych projekcji głównych danych. Ponadto KE proponuje wprowadzenie całkiem nowego mechanizmu, który ma zapobiec zbytniej nierównowadze makroekonomicznej między krajami członkowskimi, co jest zagrożeniem zwłaszcza w ramach strefy euro. KE planuje opracować cały zestaw wskaźników, które pozwolą ocenić zagrożenia dla konkurencyjności. Rehn podał dwa przykłady: jednostkowy koszt pracy i rozwój cen na rynku nieruchomości. Gdyby ten system już obowiązywał, pierwszy wskaźnik ostrzegłby przed złą sytuacją w Grecji, zaś drugi - w Hiszpanii i Irlandii, dodał komisarz. KE ma analizować pod tym kątem sytuację w poszczególnych krajach i w razie konieczności kierować zalecenia. Jeśli uzna, że sytuacja staje się krytyczna, kraj ma znaleźć się w "pozycji nadmiernej nierównowagi", co będzie oznaczało, że będzie poddany regularnemu nadzorowi Ecofinu i Eurogrupy i będzie musiał wypełniać kierowane doń zalecenia konkretnych działań. "Dla krajów strefy euro mógłby być rozpatrzony wzmocniony mechanizm" - powiedział Rehn. Te propozycje idą w parze z dotychczasowymi ustaleniami kierowanej przez przewodniczącego Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya grupy "task force", która do października ma opracować szczegóły ram prawnych wzmocnienia dyscypliny finansowej w UE. Wzmocnienie zarządzania gospodarczego i dyscypliny budżetowej ma być przesłaniem dla rynków finansowych, że UE jest w stanie zapobiec kryzysowi w kolejnym, po Grecji, kraju euro. Jak podkreślił Lewandowski, Polsce opłacają się propozycje zwiększenia dyscypliny budżetowej w UE, bo jeśli problemy Grecji rozprzestrzenią się na inne kraje, to trudno będzie liczyć na kolejny duży wieloletni budżet UE po 2013 r. "Jeśli nie będzie zdrowej gospodarczo UE, to będzie problem z korzyściami finansowymi w następnej siedmiolatce" - powiedział komisarz ds. budżetu. Inga Czerny i Michał Kot