Opozycyjny "El Pais" w piątkowym wydaniu elektronicznym pisze z Brukseli, że Komisja Europejska ostrzega w "wewnętrznym raporcie politycznym", do którego miał dostęp brukselski korespondent dziennika, przed możliwymi negatywnymi następstwami ostatnich skandali w Hiszpanii. Według cytowanego raportu po najnowszej aferze, jaką było opublikowanie w mediach odręcznych zapisków buchalteryjnych Luisa Barcenasa, który przez 20 lat był skarbnikiem Partii Ludowej (PP), "Hiszpanie stracili zaufanie do swej klasy politycznej". "Narastająca frustracja może doprowadzić do całkowitego zdystansowania się wielu Hiszpanów od polityki" -ostrzega cytowany raport. Zwraca również uwagę na niepokój, jaki sytuacja budzi wśród międzynarodowych inwestorów, m.in. w związku ze masowymi protestami hiszpańskiego społeczeństwa przeciwko "korupcji na górze", skierowanymi zresztą nie tylko przeciw politykom rządzącej obecnie PP, ale również partii socjalistycznej, która sprawowała władzę do końca 2011 roku. Dotąd Bruksela zachowywała całkowite milczenie w odniesieniu do "afery Barcenasa", oskarżanego w Hiszpanii o to, że prowadził nielegalne interesy i wypłacał potajemnie tysiące euro niemal wszystkim członkom kierownictwa PP oraz dysponował ukrytym na szwajcarskim koncie nielegalnym funduszem w wysokości 22 milionów euro. W raporcie, na który powołał się opozycyjny dziennik madrycki, Komisja Europejska nie przesądza o tym, czy zarzuty wobec Barcenasa i kierownictwa PP są uzasadnione. "Wszystko to fałsz" Luis Barcenas, były już skarbnik PP, objęty był od 2009 r. śledztwem pod zarzutem udziału w jednej z najgłośniejszych hiszpańskich afer korupcyjnych, tzw. sprawie Guertel. Akt oskarżenia dotyczył także "handlu wpływami politycznymi" i prania brudnych pieniędzy, w czym mieli uczestniczyć niektórzy działacze PP wysokiego szczebla. Nie jest dotąd jasne, czy nielegalne "szwajcarskie konto" było własnością Partii Ludowej, czy prywatnym depozytem Barcenasa, którego roczna pensja jako skarbnika Partii Ludowej wynosiła 200 000 euro. Premier Hiszpanii Mariano Rajoy zdecydowanie zaprzeczył oskarżeniom byłego skarbnika, który twierdził, że wypłacał jemu i innym członkom kierownictwa PP sumy z "nielegalnych pieniędzy". Rajoy oświadczył: "Wszystko to fałsz, z wyjątkiem niektórych szczegółów". W piątek rządząca Partia Ludowa opublikowała na swej stronie internetowej rachunki dotyczące wydatków w latach 2008-2011. Zastępca sekretarza generalnego partii Esteban Gonzalez Pons oświadczył przy tej okazji, że PP jest partią "uzdrowioną, uczciwą, skrupulatną i przede wszystkim całkowicie transparentną". Jeśli chodzi o nieoficjalne oceny sytuacji w Hiszpanii, dyrektor europejskiego Centrum Badań Politycznych Daniel Gros uważa, że "sprawa Barcenasa" "wypłynęła w bardzo niefortunnym momencie". - Jeśli proces sądowy (w sprawie Barcenasa) potwierdzi podejrzenia, trzeba będzie oczekiwać przeprowadzenia dla dobra kraju dymisji na najwyższym szczeblu - ostrzega Gros. - Wysokość prezentów (dla członków kierownictwa PP) nie ma tak wielkiego znaczenia, jak powstałe wrażenie, że wszystko to jest tylko szczytem góry lodowej". W Berlinie Ansgar Belke z wpływowego think tanku DIW zwraca uwagę na inny ważny aspekt sprawy hiszpańskiej korupcji: "Przyczynia się ona do spotęgowania rosnącej nieufności Północy Europy wobec rządów i parlamentów Południa kontynentu". Ogłoszony pod koniec grudnia raport konserwatywnego dziennika hiszpańskiego "ABC" ukazującego się w nakładzie ćwierć miliona egzemplarzy stwierdzał, że tylko najgłośniejsze skandale korupcyjne kosztowały Hiszpanów od 2000 roku 7 mld euro, "o miliard więcej, niż wynosi budżet ministerstwa obrony".