"Konferencja przewodniczących PE wykreśliła punkt o Polsce z porządku obrad" lipcowej sesji PE - powiedział Duch. Europoseł PO Jacek Saryusz-Wolski poinformował na Twitterze, że to on, w imieniu chadeckiej frakcji Europejskiej Partii Ludowej, wnioskował o wykreślenie debaty i rezolucji o Polsce z porządku obrad, ustalonego wstępnie na początku czerwca. PE miał debatować o sytuacji w Polsce 5 lipca, a dzień później przyjąć rezolucję. Planowana rezolucja miałaby dotyczyć sytuacji wokół Trybunału Konstytucyjnego i wszczętej wobec Polski procedury ochrony praworządności, ale także innych spraw budzących zaniepokojenie części eurodeputowanych, takich jak ustawa o policji oraz sytuacja mediów publicznych. Byłaby to już druga debata i rezolucja o Polsce; pierwszą rezolucję, dotyczącą wyłącznie sytuacji wokół TK, europarlament przyjął 13 kwietnia. Według nieoficjalnych informacji zmiana porządku obrad jest związana z zawirowaniami po brytyjskim referendum, w którym większość opowiedziała się za wystąpieniem z UE. Na lipcowym posiedzeniu PE (4-7 lipca) zaplanowana jest m.in. debata o wynikach szczytu UE i nieformalnego spotkania przywódców 27 państw bez Wielkiej Brytanii, poświęconych przede wszystkim konsekwencjom Brexitu. W debacie mają wziąć udział: szef Rady Europejskiej Donald Tusk i szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker. Według Saryusz-Wolskiego w przyszłym tygodniu eurodeputowani zajmą się też problemem płacy minimalnej w sektorze transportu. Obowiązujące od ubiegłego roku w Niemczech i wprowadzane 1 lipca we Francji przepisy o płacy minimalnej obejmujące zagranicznych kierowców ciężarówek, uderzają w polskie firmy transportowe. Saryusz-Wolski pytany o całkowite zrezygnowanie z debaty o Polsce, odmawia komentarza. - Na ten moment powinien wystarczyć komunikat opublikowany na Twitterze - usłyszała dziennikarka Interii w brukselskim biurze europosła. Wiceprzewodniczący PE Ryszard Czarnecki potwierdza w rozmowie z Interią, że na najbliższej sesji europarlamentu debaty o sytuacji w Polsce nie będzie. - Czy nie będzie w ogóle? Nie wiem - mowi. Zaznacza jednocześnie, ze ta zmiana to "jedyny pozytywny skutek Brexitu". Zdaniem Czarneckiego UE zaczyna dostrzegać, że zbytnie naciski na państwa członkowskie nie przynoszą dobrych efektów.