Jak poinformowały w piątek PAP źródła unijne, "ogólne porozumienie" w sprawie ewentualnego czasowego zawieszenia większości sankcji wobec Białorusi osiągnęli ambasadorowie państw UE w Brukseli. Miałoby się to stać przed końcem października. Według źródła w ciągu czterech miesięcy ma się odbyć przegląd wszystkich restrykcji wobec Mińska, a także ma zostać podjęta dalsza intensywna współpraca z Białorusią. Reuters pisze, powołując się na unijnych dyplomatów, że w mocy pozostałoby embargo na broń, a zawieszenie sankcji dotyczyłoby ok. 140 osób. Sankcje będą nadal obowiązywać m.in. wobec czterech członków służb bezpieczeństwa Łukaszenki, podejrzewanych o udział w niewyjaśnionym zaginięciu politycznych przeciwników białoruskiego prezydenta. Porozumienie osiągnięte przez ambasadorów musi teraz zostać przełożone na język formalnej decyzji unijnej, ale jaka ona będzie ostatecznie - będzie zależało od przebiegu niedzielnych wyborów prezydenckich w tym kraju. UE chce monitorować wybory w nadziei, że będą się one odbywały zgodnie z międzynarodowymi standardami. Jako dobry znak obierane jest w Brukseli umożliwienie - jak na razie bez przeszkód - pracy obserwatorom OBWE. "UE zdecyduje w sprawie przyszłości sankcji wobec Białorusi do końca października. Przy podejmowaniu decyzji UE weźmie pod uwagę najnowsze wydarzenia, w szczególności uwolnienie pozostałych więźniów politycznych" - oświadczyła w piątek rzeczniczka szefowej unijnej dyplomacji Federiki Mogherini, Maja Kocijanczicz. W poniedziałek w Luksemburgu spotykają się unijni ministrowie spraw zagranicznych. Pragnący zachować anonimowość wysokiej rangi urzędnik przygotowujący to spotkanie mówił w piątek dziennikarzom, że ministrowie z pewnością nie podejmą wówczas decyzji o zawieszeniu sankcji. Pierwsze raporty o przebiegu wyborów planowane są na godziny popołudniowe w poniedziałek. Źródło dodało jednak, że choć w programie spotkania nie ma punktu dotyczącego Białorusi, temat ten z pewnością zostanie poruszony. Choć wynik niedzielnych białoruskich wyborów wydaje się przesądzony, UE obawia się podobnych jak przed pięcioma laty zatrzymań i wystąpień władz przeciwko opozycji. We wrześniu Parlament Europejski uchwalił rezolucję, w której wezwał Białoruś do rehabilitacji uwolnionych krótko wcześniej więźniów politycznych oraz przywrócenia im pełnych praw obywatelskich i politycznych. Wskazał, że mógłby to być pierwszy krok na drodze do poprawy stosunków Mińska z Brukselą. Prezydent Łukaszenka tłumaczył w sierpniu, że uwolnił więźniów politycznych, w tym byłego kandydata na prezydenta w wyborach z 2010 roku Mikołę Statkiewicza, kierując się "względami humanitarnymi". Niezależni białoruscy politolodzy ocenili, że wróży to odwilż w stosunkach z Zachodem na wzór tej z lat 2008-2010. UE wprowadziła sankcje wobec przedstawicieli władz w Mińsku, w tym Łukaszenki, w związku z fałszowaniem wyników wyborów prezydenckich w 2006 roku oraz represjami wobec opozycji na Białorusi. Obejmowały one zamrożenie aktywów i zakaz wjazdu na terytorium UE. Unia zawiesiła je w okresie ocieplenia stosunków między Brukselą a Mińskiem, ale po wyborach prezydenckich z 19 grudnia 2010 roku, rozbiciu opozycyjnej demonstracji w dniu głosowania i skazaniu jej uczestników, w tym byłych kandydatów opozycji, na pobyt w kolonii karnej, sankcje wznowiono, a następnie rozszerzono. Choć listę osób objętych sankcjami od tego czasu skracano, nadal znajduje się na niej szef państwa i 174 inne osoby, m.in. szefowa Centralnej Komisji Wyborczej Lidzija Jarmoszyna.