Mogherini podkreśliła, że głosowanie ukraińskiej Rady Najwyższej nad zmianami w konstytucji wprowadzającymi decentralizację władzy to "ważny krok, który toruje drogę do przekazania znaczących uprawnień ze szczebla centralnego do regionów i gmin, zwiększając równocześnie odpowiedzialność samorządów terytorialnych wobec wyborców". "Poprawki ułatwią także wdrażanie porozumień z Mińska" w sprawie rozwiązania konfliktu na wschodniej Ukrainie - dodała Mogherini. "UE oczekuje ostatecznego przyjęcia tych poprawek w tym roku, jak również kontynuacji prac nad reformą konstytucyjną dotyczącą sądownictwa, uwzględniającą rekomendacje Komisji Weneckiej" - oświadczyła Mogherini. "To wszystko nie powinno być jednak narażone na ryzyko wskutek przemocy; dzisiejsze wydarzenia są bardzo niepokojące" - podkreśliła, przekazując kondolencje rodzinie żołnierza ukraińskiej Gwardii Narodowej, który zmarł na skutek ran odniesionych podczas zamieszek w Kijowie po głosowaniu Rady Najwyższej. Wyraziła przekonanie, że Ukraina pozostanie na drodze reform, zarówno instytucjonalnych, jak i gospodarczych, a także reformy policji, aby zapewnić bezpieczeństwo w całym kraju. Ukraiński parlament zatwierdził w poniedziałek w pierwszym czytaniu zmiany w konstytucji na rzecz decentralizacji władzy, obejmującej także zajęty przez separatystów Donbas. Decentralizacja ma polegać przede wszystkim na przekazaniu wspólnotom lokalnym ogromnego zakresu kompetencji i środków finansowych, którymi dysponuje obecnie urząd prezydencki oraz rząd. Po głosowaniu w Kijowie wybuchły zamieszki. W trakcie starć rannych zostało ponad 100 milicjantów i gwardzistów, ochraniających siedzibę Rady Najwyższej. Ucierpieli także dziennikarze. Podczas demonstracji w stronę milicyjnego kordonu rzucono granatem. Sprawca został zatrzymany. Przeciwnicy prezydenckiego projektu zmian w ustawie zasadniczej oponują przeciwko umieszczonemu w nim zapisowi, który potocznie nazywany jest punktem o "szczególnym statusie" samorządów na opanowanych przez prorosyjskich separatystów obszarach Donbasu na wschodzie kraju. Uważają oni, że status ten osłabia suwerenność Ukrainy i jest na rękę Rosji. Z Brukseli Anna Widzyk