Na konferencji w centrum prasowym Zjednoczonych Sił Demokratycznych (ZSD) opozycyjni liderzy potwierdzili, że do Izby Reprezentantów nie wszedł żaden ich kandydat. Podsumowali również sam przebieg wyborów, które uznali za sfałszowane. - Nie było żadnych złudzeń. Natomiast ci ludzie, którzy wzięli udział w kampanii wyborczej, przekazali wiadomość milionom Białorusinów, że istnieje alternatywa - tłumaczył wiceszef Białoruskiego Frontu Narodowego (BNF) Wincuk Wiaczorka. - Dziewięć milionów Białorusinów zostało zgwałconych ze szczególnym okrucieństwem - powiedział Wiktor Gorbaczow, który ubiegał się o mandat z list ZSD w Borysowie. Opozycjoniści podkreślili, że obywatele Białorusi nie uważają tych wyborów za istotne, gdyż białoruski parlament jest bezwładny. Obecna kampania była jednak dla opozycji przygotowaniem do wyborów prezydenckich w 2010 roku. Dzięki niej Zjednoczone Siły Demokratyczne będą mogły skorygować swoje działania i umiejętniej dotrzeć do wyborców. Zdaniem przedstawicieli ZSD bardzo istotne jest teraz, aby pokazać Białorusinom, do jakich naruszeń procedur wyborczych doszło podczas głosowania i w jaki sposób prowadzono wybory. - Byłby to wielki prezent dla Łukaszenki, gdybyśmy teraz złożyli ręce - zaznaczył I sekretarz Białoruskiej Partii Komunistycznej Siarhiej Kaliakin. Jak podkreślił, społeczność europejska powinna ocenić wybory zgodnie ze standardami Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE), a więc nie uznawać ich. Jego zdaniem nie ma też podstaw do zniesienia nałożonych przez Zachód na Białoruś sankcji, gdyż w kraju wciąż obowiązują ograniczenia stanowiące ich podstawę, a władze zwiększają środki kontroli. - Jeśli sankcje zostaną utrzymane, to (szefowa Centralnej Komisji Wyborczej Lidia) Jarmoszyna, zamiast spacerować po Lazurowym Wybrzeżu, będzie sobie mogła chodzić po wybrzeżu w Abchazji - ironizował lider Zjednoczonej Partii Obywatelskiej (ZPO) Anatol Labiedźka. Zgodnie z nałożonymi sankcjami liczni białoruscy urzędnicy państwowi mają zakaz wjazdu na terytorium Unii Europejskiej i USA. - Europa przegrała bitwę z Łukaszenką, ponieważ mówiła o porozumieniu, kompromisie, i tak dalej - podkreślał Wincuk Wiaczorka. - Tymczasem Łukaszenka traktuje kompromis jak słabość". Zdaniem Kaliakina opozycja postąpiła słusznie walcząc o mandaty w parlamencie. - To, co możemy podkreślić, to fakt, że wystawiliśmy kandydatów zdolnych do rywalizacji - podsumował.