Chodzi o stanowisko w utworzonej zgodnie z Traktatem z Lizbony kilkutysięcznej Europejskiej Służbie Działań Zewnętrznych (ESDZ). Będzie ona podlegać powołanej w czwartek na szczycie UE nowej szefowej unijnej dyplomacji, brytyjskiej baronessie Catherine Ashton, która jednocześnie będzie wiceprzewodniczącą Komisji Europejskiej. ESDZ będzie podzielone na departamenty według tematyki bądź klucza geograficznego (np. departamenty zajmujące się polityką wschodnią lub regionem kaukaskim). Nie jest tajemnicą, że to właśnie polityka wschodnia interesuje Saryusz-Wolskiego najbardziej. Być może mógłby on zostać podlegającym Ashton np. specjalnym wysłannikiem UE ds. Partnerstwa Wschodniego, polityki energetycznej albo ambasadorem na znaczącej placówce dyplomatycznej UE w państwie trzecim. ESDZ ma pomóc szefowi unijnej dyplomacji (wysokiemu przedstawicielowi ds. polityki zagranicznej i bezpieczeństwa) w zapewnieniu spójnego działania UE w polityce zewnętrznej, ale jego decyzje będą musiały zyskać aprobatę z jednej strony kolegium komisarzy KE, a z drugiej - krajów członkowskich w Radzie UE. W skład ESDZ wejdą osoby rekrutowane z trzech źródeł: sekretariatu generalnego Rady UE, Komisji Europejskiej (dyrekcji ds. stosunków zewnętrznych) oraz dyplomaci wysłani z państw członkowskich. Przy czym tych ostatnich musi być docelowo aż jedna trzecia. Traktat z Lizbony nie mówi, jak liczna ma być służba; będzie to przynajmniej kilka tysięcy osób (szacuje się, że 5-7 tys.). Zważywszy, że obecnie w rozsianych po świecie 120 różnych przedstawicielstwach KE, w krajach i organizacjach międzynarodowych oraz tzw. biurach łącznikowych Rady UE w Nowym Jorku i Genewie (do kontaktów z ONZ) pracuje łącznie około 5 tys. osób. To te połączone dotychczasowe przedstawicielstwa KE i biura Rady UE staną się delegacjami UE, swoistymi "ambasadami", w których kierownicy będą odpowiedzialni przed wysokim przedstawicielem. Na szczycie 30 października przywódcy uzgodnili, że do kwietnia 2010 r. nowy wysoki przedstawiciel (czyli pani Ashton) ma przygotować szczegółowy projekt organizacji i działania ESDZ, który będzie musiała zatwierdzić Rada Ministrów UE, po zasięgnięciu opinii Parlamentu Europejskiego. Przyjęte przez przywódców ramowe założenia ESDZ zobowiązują wysokiego przedstawiciela, który będzie nominował kierowników placówek dyplomatycznych UE, by przy rekrutacji zapewniona była "geograficzna równowaga", tak by w nowym korpusie znaleźli się reprezentanci wszystkich państw UE. Ponadto wszyscy pracownicy ESDZ, niezależnie od tego, czy wywodzą się z unijnych instytucji, czy delegowani przez państwa UE, mają zarabiać tyle samo i korzystać z takich samych jak dziś eurokraci przywilejów socjalnych czy emerytalnych.