Szanse na zawarcie porozumienia jeszcze dzisiaj określił jako "umiarkowane". Skrytykował jednocześnie jako zbyt mało precyzyjne propozycje szwedzkiej prezydencji, które zakładają, że biedniejsze kraje unijne będą mogły liczyć na rabat, jeśli obciążenia związane z walką z klimatem będą dla nich za wysokie. - Te zapisy są zbyt mało precyzyjne, tak naprawdę nie mówią, w jaki sposób ten rabat miałby być kalkulowany - powiedział Dowgielewicz dziennikarzom w Brukseli. Dowgielewicz poinformował, że premier Donald Tusk spotkał się rano z liderami ośmiu krajów regionu, zaproponował poprawki do szwedzkiej propozycji kompromisu. Poprawki te mają zostać przedstawione na szczycie jako wspólne stanowisko dziewięciu krajów. - Jest pełna determinacja. Mimo ciężkiej pracy w nocy nie posunęliśmy się wystarczająco daleko. Szanse na porozumienie są umiarkowane. My chcemy konkretnych kryteriów, według których ten rabat miałby być liczony. To że są kraje biedniejsze i trzeba im udzielić jakiejś ulgi to jest zapis zbyt mało precyzyjne. Podkreślił, że precyzyjne wyliczenia ciężaru obciążeń muszą być dokonane jeszcze przed Kopenhagą. Zadeklarował, że Polska będzie się starała do końca osiągnąć kompromis, natomiast trudno mu ocenić, ile czasu potrwa szczyt. - W razie czego zakładam, że będzie szansa spotkać się jeszcze raz, być może za dwa tygodnie po decyzjach w Czechach dotyczących Traktatu z Lizbony. Jeśli będziemy mieli dodatkową Radę Europejską w sprawie Traktatu, być może wtedy będziemy musieli wrócić do spraw klimatycznych - powiedział Dowgielewicz. Pytany o stanowisko Polski w sprawie podniesienia pułapu redukcji emisji CO2 z 20 do 30 proc. w 2020 roku odpowiedział, że taka decyzja powinna być podjęta przez Radę Europejską i że spodziewa się trudnej dyskusji na ten temat jeszcze dzisiaj. Dla Polski ważna jest zapowiedź Komisji Europejskiej, że przedstawi szczegółową ocenę zgłoszonych przez inne kraje świata redukcji CO2 i porówna ją ze zobowiązaniami UE, zanim zaproponuje krajom członkowskim przejście z postanowionego już pułapu 20 proc. do 30 proc. w 2020 r. Polska jest wśród krajów, które obawiają się, że UE weźmie na siebie tak ambitny wysiłek bez analogicznych zobowiązań ze strony USA czy Japonii. Biedniejsze kraje Unii Europejskiej z Europy Środkowo-Wschodniej będą miały zagwarantowany mechanizm korekcyjny w obliczaniu ich składki na wsparcie najuboższych krajów świata w walce ze zmianami klimatycznymi - głosi najnowszy, uzyskany rano projekt wniosków końcowych szczytu w Brukseli przygotowany przez szwedzkie przewodnictwo. Zgodnie z nim, "Rada Europejska (szczyt UE) zgodziła się, że te udziały będą brały pod uwagę zdolność do ponoszenia kosztów mniej zamożnych krajów członkowskich, poprzez wewnętrzny mechanizm dostosowawczy". To może być rozwiązanie podobne do słynnego rabatu brytyjskiego, jaki Wielka Brytania wywalczyła jeszcze w 1984 roku przy płaceniu składki do unijnego budżetu. Zobacz również: UE: Nowa propozycja. Czy Polska się zgodzi? Tusk blisko sukcesu? Prezydent go popiera Tusk nie wypuści nikogo z Brukseli