Po siedmiu latach negocjacji ministrowie sprawiedliwości państw UE osiągnęli w czwartek w Luksemburgu wstępne porozumienie polityczne w sprawie tzw. decyzji ramowej dotyczącej walki z rasizmem i ksenofobią. Decyzja ramowa przewiduje ustanowienie minimalnych kar w UE za publiczne podżeganie do nienawiści na tle rasowym, narodowym, etnicznym czy religijnym, a także za negowanie lub pochwalanie zbrodni przeciwko ludzkości, potwierdzonych wyrokami międzynarodowych sądów uznanych przez Unię (np. zbrodnie w Ruandzie, w b. Jugosławii, holokaust). Mimo starań państw bałtyckich, popartych przez Polskę i Słowenię, decyzja nie uwzględnia zbrodni stalinowskich, które nigdy nie zostały potwierdzone przez międzynarodowe sądy. Ale ministrowie przyjęli deklarację, w której piętnują "zbrodnie reżimów totalitarnych innych niż oparte na ksenofobii i rasizmie" - w domyśle zbrodnie stalinowskie i komunistyczne. Ponadto ministrowie zobowiązali Komisję Europejską do przeprowadzenia unijnej debaty na temat zbrodnii stalinowskich, a także przygotowania w ciągu dwóch lat ewentualnych nowych propozycji legislacyjnych dotyczących zakazu negowania czy pochwalania tych zbrodni. - To wielki sukces. Po raz pierwszy Rada UE (rządy państw członkowskich) piętnują te zbrodnie. Pokazaliśmy światu, że ten problem istnieje - powiedział wiceminister sprawiedliwości Andrzej Duda. "Jestem przekonany, że kiedyś Unia zabroni także negowania zbrodni stalinowskich" - dodał. Jeszcze w czwartek, na konferencji prasowej komisarz ds. wewnętrznych Franco Frattini zobowiązał się, że Komisja Europejska zorganizuje unijną publiczną debatę na temat zbrodni komunistycznych i stalinowskich. - Otwieramy dyskusję na poziomie politycznym na temat tej okropnej przeszłości - zapowiedział Frattini. Debata, choć ma dotyczyć wszystkich zbrodni reżimów totalitarnych, będzie skoncentrowana na zbrodniach stalinowskich i dlatego Komisja chce, by odbyła się ona w jednym z krajów bałtyckich. Następnie KE przygotuje tzw. zieloną księgę na temat zbrodni totalitarnych, która w zamierzeniu Frattiniego "ma służyć zwiększeniu świadomości, m.in. pomóc w nauczaniu o zbrodniach w krajach Europy Wschodniej i Środkowej, z powodu których tak bardzo one ucierpiały". Polska była na tyle zadowolona z deklaracji piętnującej zbrodnie totalitarne, że zdecydowała się nie blokować przyjęcia decyzji, mimo że nie został spełniony jej drugi postulat. Początkowo Warszawa domagała się, by w ramach decyzji unijnej karane były także "poważne wypaczenia" historii, mając w szczególności na uwadze fałszywe określenie nazistowskich obozów koncentracyjnych jako "polskich obozów śmierci", pojawiające się czasem w prasie zagranicznej. Jednak wobec braku poparcia dla tego postulatu Polska zamierza dołączyć do unijnej decyzji, w momencie jej ostatecznego przyjmowania, jednostronną deklarację w sprawie "poważnych wypaczeń". "To może prowadzić do prac legislacji w tej sprawie" - powiedział Duda, sugerując wprowadzenie karania "poważnych wypaczeń" przynajmniej w polskim ustawodawstwie. Dotychczas przyjęcie decyzji ramowej, zaproponowanej przez Komisję Europejską w 2001 roku, wymagającej jednomyślności, blokowała głównie Wielka Brytania, argumentując, że projekt jest sprzeczny z zasadą wolności słowa. Obecny projekt zyskał aprobatę, bo gwarantuje, że decyzja ramowa w niczym nie ograniczy przepisów o wolności słowa, zagwarantowanych w konstytucjach poszczególnych krajów. - Kraje członkowskie nie będą musiały zmieniać swoich konstytucji - zapewniają Niemcy. Decyzja pozostawia bowiem krajom członkowskim swobodę w kwestii wymiaru kar, a także nie stoi na przeszkodzie wprowadzaniu bardziej restrykcyjnych przepisów. Nie będzie karane noszenie symboli nazistowskich, ani - z powodu sprzeciwu Wielkiej Brytanii - podżeganie do nienawiści przeciwko grupom wyznaniowym. Taki zakaz istnieje jednak w ustawodawstwach narodowych 26 pozostałych krajów UE. Tzw. dodana wartość prawna decyzji unijnej - przyznają eksperci - jest minimalna. Ani KE, ani niemieckie przewodnictwo nie potrafiły wskazać krajów, które muszą drastycznie zmienić swoje narodowe ustawodawstwa w wyniku jej przyjęcia, podkreślając jednak ogromne znaczenie symboliczne porozumienia. Obecnie tylko w 9 z 27 krajów UE (w Austrii, Belgii, Niemczech, Polsce, Francji, Czechach, Rumunii, na Słowacji i Litwie) istnieje prawny zakaz negowania holokaustu. Zgodnie z nowym prawem, negujący holokaust np. Duńczyk będzie teoretycznie karany; dziś w Danii negowanie holokaustu jest dozwolone. Praktycznie ostateczną decyzję zawsze będzie podejmował w indywidualnych przypadkach sąd, oceniając np., czy negowaniu towarzyszyło podżeganie do nienawiści czy też mieściło się ono w szeroko rozumianej wolności wypowiedzi. Decyzja ramowa pozostawia bowiem krajom wiele swobody, w tym w kwestii wymiaru kar, a także nie stoi na przeszkodzie wprowadzaniu bardziej restrykcyjnych przepisów.