Zaniepokojenie stanowiskiem opinii publicznej na wyspie, liczącej 318 tys. mieszkańców, wyraził unijny komisarz ds. rozszerzenia Sztefan Fuele. "Martwię się obecnym brakiem poparcia opinii publicznej dla przynależności do UE - powiedział na konferencji prasowej. - To pokazuje, że konieczne jest dostarczenie bardziej obiektywnej informacji na temat Unii Europejskiej". Wskazał, że to zadanie przede wszystkim dla islandzkiego rządu. Niemniej ocenił, że wtorkowa inauguracja negocjacji jest "historyczną chwilą". "Wejście Islandii do Unii jest korzystne dla obu stron. Jednak obie strony muszą również podjąć wysiłek" - dodał. Ostatnie sondaże pokazują, że większość - od 54 do nawet 60 proc. Islandczyków - jest przeciwko wejściu do UE, przy czym odsetek ten wzrasta od złożenia wniosku aplikacyjnego rok temu, w lipcu 2009 roku, po wybuchu kryzysu finansowego, który niemal doprowadził kraj do bankructwa. Decyzję o rozpoczęciu negocjacji z Islandią podjęli przywódcy państw UE na ostatnim szczycie w czerwcu. W poniedziałek ministrowie ds. europejskich przyjęli ramy negocjacyjne. Problematyczna może okazać się kwestia dozwolonych na Islandii połowów wielorybów, które są zabronione w UE. Islandia będzie musiała wyciągnąć z tego wnioski - zapowiadają unijni dyplomaci. Islandia tymczasem domaga się od UE uczynienia wyjątku i zezwolenia na kontynuowanie połowów, w imię poszanowania tamtejszej "tradycji". Komisja Europejska, która jest odpowiedzialna za prowadzenie składających się z 35 tzw. rozdziałów negocjacji akcesyjnych, ocenia, że potrwają ok. 18 miesięcy i pójdą raczej szybko i sprawnie, biorąc pod uwagę, że Islandia wdrożyła około trzech czwartych unijnego prawodawstwa. Od 1973 roku wspólnota europejska i Islandia mają umowę o wolnym handlu. Ponadto Islandia już przyjęła znaczną część dorobku prawnego UE dzięki członkostwu w Europejskim Obszarze Gospodarczym (EOG) i strefie Schengen. Poza połowami wielorybów cała polityka rybołówstwa może się okazać trudnym obszarem, a dokładnie unijne kwoty połowowe i udzielenie dostępu rybakom z UE do wód w strefie połowowej, zarezerwowanej teraz tylko dla rybaków islandzkich. Obecnie aż 40 proc. eksportu Islandii to właśnie ryby. "Islandzka gospodarka w dużej mierze zależy od rybołówstwa" - podkreślił we wtorek w Brukseli islandzki minister spraw zagranicznych Ossur Skarphedinsson. Sporną sprawą, która będzie musiała być rozwiązana w rozmowach dwustronnych, są zobowiązania wobec Holandii i Wielkiej Brytanii. Chodzi o odszkodowania dla obywateli tych krajów, którzy utracili 3,8 mld euro oszczędności wskutek upadku islandzkiego funduszu Icesave podczas kryzysu finansowego. Zdaniem szefa islandzkiej dyplomacji, nie powinno to wpłynąć na tempo negocjacji prowadzonych z KE; jednak do podjęcia w przyszłości ostatecznej decyzji o przyjęciu Islandii do UE zgoda zarówno Wielkiej Brytanii, jak i Holandii będzie potrzebna. Rząd w Reykjaviku ma nadzieję na wejście do UE nawet jeszcze w 2012 roku. Tym samym Islandia może stać się 29. krajem UE po planowanym na 2012 rok przyjęciu Chorwacji, o ile oczywiście za wejściem do UE opowiedzą się sami Islandczycy. UE ma wciąż w pamięci "nie" dla członkostwa w Unii wyrażone przez Norwegów w referendach w 1972 i 1994 r.