"Guardian" dotarł do notatek ze spotkania Michela Barniera z grupą europosłów. Miał on mówić, że Wspólnota potrzebuje łatwego dostępu do City, by uniknąć finansowej niestabilności. "Dyplomaci unijni cały czas utrzymują, że to Zjednoczone Królestwo najbardziej ucierpi na Brexicie, ale obawiają się też kosztów dla kontynentu" - komentuje dziennik. Tymczasem Michel Barnier ogłosił już na Twitterze, że jego słowa przekręcono, a apelował po prostu o "szczególną czujność" w tej sferze negocjacyjnej.Jednocześnie ponadpartyjna komisja parlamentarna ws. Brexitu wystosowała do premier Theresy May apel, by ta do połowy lutego przedstawiła plan wyjścia z Unii Europejskiej. Komisja wnioskuje, by plan zakładał dalszą współpracę w zakresie bezpieczeństwa i polityki zagranicznej, a także, by gabinet May zadeklarował jak najszybciej, czy Wielka Brytania chce pozostać we Wspólnym Rynku. Listę uzupełnia postulat, by - w celu uniknięcia załamania gospodarczego spowodowanego przedłużającymi się negocjacjami - Londyn naciskał na ewentualną umowę przejściową, a także żądanie, by ostateczny kształt porozumienia co do nowych stosunków z Brukselą musiał zostać zaakceptowany przez brytyjski parlament. We wtorek premier May wygłosi przemowę, w której - jak zapowiada jej kancelaria - ma przedstawić szczegóły wychodzenia kraju ze Wspólnoty. Downing Street utrzymuje, że termin formalnego początku negocjacji ws. Brexitu - uruchomienia artykułu pięćdziesiątego Traktatu Lizbońskiego - pozostaje niezmienny. Ma to się stać do końca marca.