Chęć poprowadzenia europejskich chadeków do majowych eurowyborów wyraziło trzech polityków: były wieloletni premier Luksemburga Jean-Claude Juncker, były premier Łotwy Valdis Dombrovskis oraz ustępujący komisarz ds. rynku wewnętrznego, były szef francuskiej dyplomacji Michel Barnier. Głosowanie na dublińskim kongresu EPL będzie tajne, ale według większości komentatorów największe szanse na to, by zostać kandydatem chadeków na szefa KE, ma najbardziej doświadczony z trzech pretendentów, czyli Jean-Claude Juncker. Jego kandydaturę poparła niedawno najbardziej wpływowa osoba w EPL - kanclerz Niemiec Angela Merkel, chociaż media spekulowały, że obawiała się ona zbytniej niezależności tego polityka. Tusk uciął spekulacje Niemiecki tygodnik "Der Spiegel" twierdził również, że Merkel i niemieccy chadecy sondowali, czy o funkcję przewodniczącego KE nie chciałby się ubiegać polski premier Donald Tusk. On jednak uciął te spekulacje już w zeszłym roku, zapewniając, że nie zamierza startować w eurowyborach. Politycy Europejskiej Partii Ludowej, do której należą również PO i PSL, przyznają, że nastroje przed eurowyborami nie są najlepsze. Dotychczasowe sondaże wskazują, że sukces wyborczy odniesie lewica, a największą frakcję w Parlamencie Europejskim będą tworzyć socjaldemokraci. To zwiększyłoby szansę głównego kandydata Partii Europejskich Socjalistów, szefa PE Niemca Martina Schulza na objęcie schedy po przewodniczącym Komisji Europejskiej Jose Barroso w następnej kadencji. "Nie obiecujemy gruszek na wierzbie" - Zdajemy sobie sprawę, że płacimy cenę za walkę z kryzysem, politykę zaciskania pasa i za to, że nie obiecujemy gruszek na wierzbie, ale opowiadamy się za skuteczną i zdrową polityką gospodarczą - ocenił eurodeputowany PO Jacek Saryusz-Wolski przed kongresem EPL. Po raz pierwszy w historii europejskie rodziny polityczne (z wyjątkiem Europejskich Konserwatystów i Reformatorów) zdecydowały się na wystawienie czołowych kandydatów i zarazem pretendentów do funkcji szefa przyszłej Komisji Europejskiej. Zgodnie z unijnym Traktatem Lizbońskim rządy muszą wziąć pod uwagę wynik wyborów do PE, nominując nowego szefa KE. Na kongres EPL przybędzie b. premier Ukrainy Julia Tymoszenko Większość rodzin politycznych w UE wskazała już swoich czołowych kandydatów. Partię Europejskich Socjalistów (PES) ma reprezentować wspomniany Martin Schulz, z ramienia liberałów o stanowisko szefa KE ubiega się Belg Guy Verhofstadt, Partię Europejskiej Lewicy reprezentuje Grek Aleksis Cipras (lider Koalicji Radykalnej Lewicy SYRIZA), a Europejskich Zielonych - Francuz Jose Bove i Niemka Ska Keller. Oprócz wyborów kandydata na szefa KE dominującym tematem na kongresie EPL w Dublinie z udziałem około 2 tys. delegatów będzie sytuacja na Ukrainie i działania militarne Rosji na Krymie. Należący do EPL przywódcy państw UE przyjadą do Dublina prosto z nadzwyczajnego szczytu w Brukseli, poświęconego Ukrainie. Na kongres EPL przybędzie również była premier Ukrainy Julia Tymoszenko, która niedawno została zwolniona z więzienia dzięki decyzji parlamentu przyjętej po odsunięciu od władzy prezydenta Wiktora Janukowycza. Do Europejskiej Partii Ludowej należą 73 ugrupowania centrowe i centroprawicowe z 39 krajów Europy. Tworzy ona obecnie najliczniejszą grupę polityczną w Parlamencie Europejskim. Z europejskich chadeków wywodzi się 13 szefów rządów w krajach UE, w tym premier Donald Tusk, kanclerz Niemiec Angela Merkel czy premier Hiszpanii Mariano Rajoy. Chadekiem jest też obecny szef Komisji Europejskiej, Portugalczyk Jose Barroso.