Oznacza to najpewniej, że do krajowej polityki wróci były premier Yves Leterme, który ma objąć wakujące stanowisko szefa MSZ. De Gucht sam potwierdził we wtorek wieczorem, że odchodzi do Komisji Europejskiej. - To była trudna decyzja - powiedział już po rozmowie z przewodniczącym KE Jose Barroso. Jego rzecznik sprecyzował w środę, że ma on być "docelowym" belgijskim komisarzem: najpierw przejmie tekę Michela w obecnej kadencji, która teoretycznie mija 31 października, a potem pozostanie członkiem nowej Komisji Europejskiej. To, jaką będzie piastował tekę, będzie zależało od negocjacji belgijskiego rządu z przewodniczącym, najpewniej ubiegającym się o reelekcję Barroso. Jedyne, co może zagrozić De Guchtowi, to - pisze dziennik "Le Soir" - ewentualne objęcie stanowiska przyszłego wysokiego przedstawiciela ds. polityki zagranicznej UE przez byłego belgijskiego premiera, a obecnie eurodeputowanego Guy Verhofstadta. Ponieważ ów minister spraw zagranicznych UE ma zasiadać w KE w randze wiceprzewodniczącego, to jeśli taki scenariusz się sprawdzi, wtedy dla De Guchta w KE nie będzie już miejsca. Każdy kraj dysponuje bowiem tylko jednym stanowiskiem. 55-letni De Gucht jest flamandzkim liberałem; Michel - liberałem z francuskiej strony granicy językowej. To, że fotel komisarza ma przypaść Flamandowi, jest częścią układu koalicyjnego na poziomie federalnym. Z arytmetyki partyjnej wynika również, że flamandzkim chadekom należy się stanowisko szefa dyplomacji. Środowy dziennik "Le Soir" pisze, że jest "niemal pewne", że będzie to Yves Leterme, nie kryjący ambicji powrotu na scenę polityczną, po niesławnym odejściu w zeszłym roku w wyniku afery wokół ratowania upadającego banku Fortis. De Gucht jako szef belgijskiej dyplomacji od 2004 r. słynął z niewyparzonego języka: jego krytyczne uwagi na temat korupcji w Kongu (dawny Zair) doprowadziły w 2008 r. do wielomiesięcznego kryzysu w drażliwych stosunkach Belgii ze swoją dawną afrykańską kolonią. Ze stanowiskiem szefa MSZ żegnał się o tyle bez entuzjazmu, że staje się ono kluczowe w perspektywie belgijskiego przewodnictwa w UE w drugiej połowie przyszłego roku. Tym chętniej patrzy na nie Leterme; ostateczna decyzja, czy je obejmie, ma jednak zapaść po 11 lipca, gdy znany będzie kształt nowego rządu regionalnego Flandrii. Jego pozycja wydaje się jednak niezagrożona, zważywszy, że w czerwcowych wyborach zdobył ogromne poparcie blisko 94 tys. wyborców.