Uroczystość podpisania wypracowanego w bólach Traktatu Reformującego UE odbędzie się o 11.30 czasu lokalnego (12.30 w Polsce) w pięknym, zabytkowym klasztorze hieronimitów w lizbońskiej dzielnicy Belem i będzie transmitowana na żywo zarówno przez Internet, jak i telewizję Euronews. W uroczystości wezmą udział obok przywódców państw lub rządów także ministrowie spraw zagranicznych. Polskiej delegacji będzie przewodniczył prezydent Lech Kaczyński, a podpisy złożą premier Donald Tusk i szef dyplomacji Radosław Sikorski. Spóźnienie, z powodu zobowiązań krajowych, zapowiedział premier Wielkiej Brytanii Gordon Brown. Po uroczystości i wspólnym obiedzie większość polityków wsiądzie w samoloty i przyleci do Brukseli na odbywający się nazajutrz tradycyjny grudniowy szczyt europejski. - To prawdziwy europejski latający cyrk - komentowali złośliwcy oraz ekolodzy, wskazując na zbędne emisje CO2 do atmosfery związane z zagęszczeniem VIP-owskich przelotów na trasach stolice- Lizbona-Bruksela-stolice. Portugalia nie chciała jednak słyszeć o podpisywaniu nowego traktatu w Brukseli przy okazji rutynowego szczytu, słusznie licząc, że do nowego Traktatu Reformującego przylgnie zwyczajowa nazwa "Traktat z Lizbony". Sam program grudniowego szczytu, który zgodnie z traktatami musi odbywać się w stolicy Belgii, nie jest specjalnie napięty. Najbardziej gorący temat, który zostanie poruszony na obiedzie, to przyszły status Kosowa, prowincji Serbii. UE, oskarżana w latach 90. o bierność wobec konfliktów na Bałkanach, chce tym razem pokazać jedność i zaangażowanie, deklarując na szczycie gotowość do wysłania misji 1800 policjantów i prawników na początku roku. Coraz więcej państw skłania się ku uznaniu niepodległego Kosowa, pod warunkiem, że proces dochodzenia do niepodległości będzie "kontrolowany" przez UE. Ponadto na szczycie ma być przyjęty mandat liczącej nie więcej niż 12 osób tzw. grupy refleksji w sprawie przyszłości UE, której pomysłodawcą był prezydent Francji Nicolas Sarkozy. Pomysł spotkał się "z ogólną niechęcią i brakiem entuzjazmu ze strony większości państw członkowskich, a zwłaszcza Wielkiej Brytanii" - zdradzają różni dyplomaci, bo odbierany jest jako próba określenia granic UE, a zwłaszcza zamknięcia drzwi przed Turcją. Mimo to grupa, która ma być całkowicie niezależna i zdać swój raport w 2010 roku, powstanie, bo inaczej Sarkozy nie dałby zgody na otwarcie jeszcze w grudniu kolejnych rozdziałów negocjacyjnych z Turcją. Bardzo zależy na tym portugalskiemu przewodnictwu w UE. Jak zdradziły źródła dyplomatyczne, na szczycie przywódcy najprawdopodobniej wybiorą tylko przewodniczącego grupy (najczęściej pojawiają się nazwiska byłej prezydent Łotwy Vairy Vike-Freibergi oraz byłego premiera Hiszpania Felipe Gonzaleza). Dopiero potem ten wskaże pozostałych członków, wśród których obok ekspertów czy polityków mają znaleźć się także przedstawiciele świata biznesu. Polska dotychczas nie zgłosiła swego kandydata. Z uzyskanego przez PAP projektu mandatu wynika, że będzie on dość rozmyty i wbrew staraniom Francji nie zapowiada wprost dyskusji o rozszerzaniu UE. "Grupa refleksji ma pomóc Unii Europejskiej zmierzyć się z nadchodzącymi zmianami, wymienionymi w przyjętej w marcu Deklaracji Berlińskiej. Ma pomóc zidentyfikować stojące przed Unią wyzwania w perspektywie długoterminowej" - czytamy w projekcie. Dokument zastrzega, że grupa nie będzie pod żadnym względem zajmować się reformą instytucji unijnych - bo przecież właśnie wynegocjowano nowy Traktat Lizboński (Traktat Reformujący UE) - ani kwestią reformy budżetu UE. Za zgodę na powołanie grupy refleksyjnej Londyn dostanie na szczycie małą rekompensatę. Przywódcy przyjmą bowiem deklarację w sprawie globalizacji, o którą od dawna zabiegają Brytyjczycy. Ponadto Francja zapowiedziała, że wykorzysta szczyt, by formalnie zaproponować pracę nad przyjęciem do końca przyszłego roku nowej strategii bezpieczeństwa Unii Europejskiej, za którą od 2009 roku będzie odpowiadał nowy szef unijnej dyplomacji. Nowa strategia miałaby obejmować nie tylko aspekty czysto obronne i terroryzm (podjęte już w strategii z 2003 roku), ale też brać pod uwagę nowe wyzwania, jak zmiany klimatyczne, bezpieczeństwo energetyczne i ruchy migracyjne oraz ich wpływ na bezpieczeństwo UE.