Rozmawiali oni w Luksemburgu o tym, jak spełnić amerykańską prośbę o pomoc w zamknięciu więzienia w bazie Guantanamo. Wczoraj na szczycie UE-USA w Pradze wprost zaapelował o to do szefów państw i rządów UE prezydent Barack Obama. Apel ten - wynikało z wypowiedzi ministrów - nie zmienił nastawienia krajów w sprawie ewentualnego przyjęcia więźniów. Francja, Hiszpania, Portugalia, Włochy i Wielka Brytania podtrzymały taki zamiar. Austria, Szwecja, Holandia, Czechy, a także Polska nie mają zamiaru przyjmować więźniów. Inne kraje, w tym Niemcy, nie zajmują zdecydowanego stanowiska, uzależniając je m.in. od tego, jaki zakres będą miały europejskie ramy w tej sprawie. Ministrowie starali się uzgodnić wspólne warunki, pozostawiając każdemu krajowi decyzję, czy w ogóle chce przyjąć więźniów. To sprawa dwustronnych uzgodnień między poszczególnymi rządami europejskimi a USA. "Jeśli nie, to nie. Jeśli tak - rząd będzie musiał dostać od USA pełne akta dotyczące zwolnionego więźnia i podzielić się informacjami z innymi krajami" - powiedziały źródła dyplomatyczne, relacjonując wyniki dzisiejszego spotkania. To element "skoordynowanego podejścia" UE do amerykańskich oczekiwań. - Jako kraj Czechy nie przyjmą byłych więźniów. Jako przewodnictwo w UE będziemy jednak pracować nad skoordynowanym podejściem - zapewnił czeski minister spraw wewnętrznych Ivan Langer. Wiele krajów, w tym Polska, wskazuje na to, że wraz z przyjęciem do kraju należącego do Schengen byli więźniowie mieliby zagwarantowaną swobodę podróżowania po 25 krajach strefy (w tym nienależących do UE: Szwajcarii, Islandii i Norwegii). Dlatego niewykluczone, że będą oni mieli ograniczoną swobodę poruszania się, gdyż priorytetem ma być bezpieczeństwo członków UE. Polscy dyplomaci, choć podkreślają aspekt bezpieczeństwa i brak zainteresowania naszego kraju przyjęciem więźniów, zapewniają, że Polska nie będzie hamowała decyzji unijnych w tej sprawie. Ministrowie spraw wewnętrznych mają wrócić do tematu na kolejnym spotkaniu 4-5 czerwca, by UE miała wypracowane stanowisko przed czerwcowym szczytem UE-USA. Niewykluczone, że nad tą kwestią będą też ponownie dyskutować, jeszcze w kwietniu, ministrowie spraw zagranicznych "27". - Każdy kraj ma swobodę, czy powie "tak", czy "nie" Amerykanom - podkreślił unijny komisarz ds. wewnętrznych i sprawiedliwości Jacques Barrot. Oczywiście do UE mają trafić tylko całkowicie niewinni więźniowie, więc USA będą musiały w przekazanych aktach w wiarygodny sposób wyjaśnić, na jakiej podstawie uznały, że więźniowie są "czyści". Szacuje się, że to ok. 50-60 z ponad 240 obecnych więźniów Guantanamo. Pozostają tam tylko dlatego, że nie ma kraju, do którego mogliby bezpiecznie powrócić. Są to osoby, wobec których władze USA nigdy nie sformułowały żadnych oskarżeń i nie ma podstaw, by zrobić to w przyszłości. Amerykanie dotąd jednak wprost nie powiedzieli, ilu więźniów chcieliby do Europy przekazać. O przyjęcie byłych więźniów apelują do krajów UE organizacje obrońców praw człowieka Amnesty International i Human Rigts Watch. Także Parlament Europejski apelował w lutym, by państwa członkowskie UE były gotowe na przyjęcie więźniów Guantanamo, jeśli USA o to poproszą.