"Kolejny raz wzywam syryjskie władze, by natychmiast położyły kres przemocy i w pełni respektowały integralność terytorialną i suwerenność wszystkich sąsiednich krajów" - głosi oświadczenie Ashton. Wezwała ona następnie obie strony do powściągliwości i zapowiedziała, "że będzie bardzo uważnie śledzić" rozwój sytuacji na granicy syryjsko-tureckiej. Ostrzegła, że takie naruszenia suwerenności "nie mogą być tolerowane". "To ilustruje tragiczne skutki" Zdaniem Ashton incydent na granicy "wyraźnie ilustruje tragiczne skutki wylania się syryjskiego kryzysu na sąsiednie kraje". W środę po południu w syryjskim ostrzale moździerzowym zginęło w tureckiej miejscowości Akcakale pięcioro cywilów. W odpowiedzi Turcja prowadziła w nocy ostrzał artyleryjski syryjskich pozycji w miejscowości Tel Abjad, w którym zginęło - według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka - kilku syryjskich żołnierzy. Turecki ostrzał został wznowiony w czwartek rano - poinformowały źródła w służbach bezpieczeństwa. "To najpoważniejszy incydent graniczny" W nocy premier Turcji Recep Tayyip Erdogan ostrzegał, że Ankara nie pozostawi bez odpowiedzi "prowokacji syryjskiego reżimu przeciwko bezpieczeństwu kraju". Doradca premiera zapewniał jednak, że wojna nie leży w interesie Ankary i dlatego kontynuowane będą inicjatywy dyplomatyczne. To najpoważniejszy incydent graniczny od początku trwającej od 18 miesięcy rebelii w Syrii. Agencja Reutera zauważa, że jest jednak mało prawdopodobne, aby Rada Bezpieczeństwa zajęła stanowisko wykraczające poza oświadczenie. Rosja i Chiny już trzykrotnie blokowały w Radzie Bezpieczeństwa próby państw zachodnich, zmierzające do wywarcia presji na rządzący w Damaszku reżim.