- Turcja może pomóc Europie w dywersyfikacji energii, może stać się prawdziwym energetycznym węzłem w regionie. Zgodziliśmy się, że potrzebujemy Nabucco i musimy szybko usunąć przeszkody do realizacji tego projektu - powiedział Barroso na wspólnej konferencji prasowej po spotkaniu z tureckim premierem w Brukseli. - Oczekuję szybkich postępów w sprawie Nabucco - dodał. Erdogan, który rozpoczął trzydniową wizytę w Europie, zapewnił, że Turcja "zawsze w pełni popierała" projekt Nabucco, w którym ma być kluczowym krajem tranzytowym, by dostarczać do Europy gaz z regionu Morza Kaspijskiego. - Zrobimy wszystko, by poczynić inwestycje w ten projekt, tak by możliwe było przesyłanie 30 mld m sześc. gazu (dziennie) - zapewnił. Tego samego dnia rano Erdogan powiedział jednak, że Turcji trudno jest angażować się w projekt Nabucco, skoro wciąż nie zostały rozpoczęte negocjacje akcesyjne w rozdziale dotyczącym energii. Otwarcie negocjacji blokuje Cypr, pozostający w konflikcie z Ankarą. Turcja otworzyła od 2005 roku do dziś tylko 10 z 35 rozdziałów negocjacyjnych. Erdogan podkreślił, że dla Turcji "pełne członkostwo w UE jest strategicznym celem". - Komisja Europejska zrobi wszystko co w jej mocy, by za czeskiego przewodnictwa osiągnąć prawdziwy postęp w negocjacjach i odmrozić wszystkie rozdziały - zapewnił Barroso. Zaapelował jednocześnie, by kwestii energii i Nabucco nie łączyć bezpośrednio z negocjacjami akcesyjnymi, bo Turcja może tylko wygrać w oczach europejskiej opinii publicznej, angażując się w dialog energetyczny z Europą. - Proces akcesyjny to nie jest tylko otwieranie i zamykanie rozdziałów i negocjacje z rządami. Trzeba też zdobyć europejską opinię publiczną. Energia to taka dziedzina, gdzie Turcja może pokazać europejskiemu społeczeństwu, jak ważna jest dla Europy - powiedział Barroso. Rurociąg Nabucco ma biec przez terytorium Turcji, Bułgarii, Rumunii i Węgier do Austrii; ma zaopatrywać Europę w 30 mld m sześc. pochodzącego z Morza Kaspijskiego gazu. Koszty budowy liczącego 3300 km Nabucco, który ma zmniejszyć zależność UE od dostaw gazu z Rosji, szacuje się na 8 mld euro. Pierwsza od czterech lat wizyta Erdogana w Brukseli ma przyspieszyć negocjacje akcesyjne. - Chcemy w roku 2009 nadać impetu negocjacjom, tak by proces akcesyjny toczył się w sposób wartki i aktywny - powiedział premier, deklarując, że Turcja będzie kontynuowała trudne reformy na drodze do UE. Choć z góry wiadomo, że negocjacje z Ankarą będą trwać przynajmniej 15 lat, trzy kraje: Francja, Austria i Cypr pozostają nieprzychylne wejściu Turcji do UE. Po swoim zaprzysiężeniu prezydent Francji Nicolas Sarkozy od razu zastrzegł, że Paryż nie zgodzi się na otwarcie rozdziałów uważanych za bezpośrednio związane z wejściem Turcji do UE. Cypr z kolei cały czas wypomina Turcji, że ta nie zgadza się na otwarcie swych portów dla statków cypryjskich, co zmusiło UE do zamrożenia w grudniu 2006 r. aż ośmiu rozdziałów negocjacyjnych. Problem ten jest konsekwencją utworzenia po tureckiej inwazji w 1974 roku Tureckiej Republiki Cypru Północnego, która uznawana jest jedynie przez rząd w Ankarze. Turcja z kolei nie uznaje rządu Republiki Cypryjskiej (greckiej), będącej od 2004 r. członkiem UE. Erdogan skrytykował deklaracje krajów sprzeciwiających się wstąpieniu Turcji do UE. - Nie domagamy się przywilejów, domagamy się tylko równego traktowania - powiedział.