Jeden z domniemanych zamachowców został aresztowany w Moskwie, a drugi - zastrzelony podczas próby zatrzymania na terytorium Czeczenii. Przy obu znaleziono "pasy szahidów" - specjalne pasy wypełnione materiałami wybuchowymi. Materiałami wybuchowymi były też wypełnione grube podeszwy i obcasy ich butów. Jeden miał się wysadzić w powietrze w minioną niedzielę, kiedy to w Moskwie obchodzono Dzień Miasta. Z tej okazji praktycznie na wszystkich placach w centrum stolicy odbywały się koncerty, festyny i jarmarki. Drugi miał zdetonować bombę następnego dnia. Według dziennika "Kommiersant", informacje o przygotowywanych atakach uzyskano od czterech rebeliantów, zatrzymanych w zeszły czwartek w rejonie Szali, w południowo-wschodniej Czeczenii. Wszyscy czterej też byli potencjalnymi terrorystami-samobójcami. Jeden miał się wysadzić przed urzędem spraw wewnętrznych w stolicy Czeczenii, Groznym, a inny - podczas modlitwy w meczecie w Szali. Jako organizatora planowanych zamachów wskazali jednego z czeczeńskich emirów, Obu-Supjana Dżabraiłowa. Do samobójczych akcji przygotowywali ich dwaj rebelianci, przeszkoleni przez talibów w Afganistanie. W czasie przesłuchań zdradzili, że do samobójczych misji przygotowano co najmniej dwóch innych islamskich ekstremistów i że te "żywe bomby" miały być zdetonowane w Moskwie w czasie obchodów Dnia Miasta. Lojalne wobec Rosji służby bezpieczeństwa Czeczenii ustaliły, że domniemanymi zamachowcami są kuzyni: Islam Batajew i Bekhan Ospanow. Obaj przyłączyli się do rebeliantów w 2006 roku. Szahidem, czyli terrorystą-samobójcą, był też starszy brat Bekhana - Sajhan Ospanow, który wysadził się w powietrze 25 sierpnia przed posterunkiem milicji w miejscowości Mecker-Jurt koło Szali. Ciężkich obrażeń doznało wtedy sześć osób. Batajewa w nocy z czwartku na piątek zatrzymali funkcjonariusze Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) w wynajętym mieszkaniu w północno-wschodniej Moskwie. Natomiast Ospanowa zastrzelili czeczeńscy milicjanci, gdy w piątek koło Gudermesu, na południowy wschód od Groznego, w czasie próby zatrzymania otworzył do nich ogień. W kieszeni miał bilet na pociąg z Kizlaru w sąsiednim Dagestanie do Moskwy. Do stolicy miał dotrzeć 7 września. Zamachami w moskiewskim metrze czeczeńscy ekstremiści zamierzali jakoby "uczcić" przypadającą w tych dniach 10. rocznicę wysadzenia w powietrze domów mieszkalnych w Moskwie. 9 września 1999 roku w wyniku potężnej eksplozji w gruzach legł 9-piętrowy budynek przy ulicy Gurjanowa. Śmierć poniosły 94 osoby. Cztery dni później (13 września) silny wybuch zburzył 8-piętrowy dom przy Szosie Kaszyrskiej. Zginęło 119 osób. W obu wypadkach wykryto ślady materiałów wybuchowych. O dokonanie obu zamachów oskarżono czeczeńskich rebeliantów. Jednak część rosyjskiej opozycji przypisuje je służbom specjalnym Rosji, które jakoby w ten sposób torowały drogę na Kreml swojemu przedstawicielowi - Władimirowi Putinowi. Ostatni duży zamach terrorystyczny w moskiewskim metrze miał miejsce 6 lutego 2004 roku. Wskutek eksplozji bomby w jednym z wagonów między stacjami Awtozawodskaja i Pawielieckaja zginęło 41 osób.