Aby dostać się do parku Duarte Square, który należy do Trinity Church (kościoła Trójcy Świętej) usytuowanego w sąsiedztwie World Trade Center, demonstranci przynieśli z sobą drabiny i zrobili dziury w ogrodzeniu. Manifestację z udziałem blisko tysiąca osób wypełniły tradycyjnie przemówienia, którym towarzyszyły dzwięki bębnów i innych instrumentów. - Nie wykorzystuje się ogromnych zasobów, podczas gdy ludzie są w potrzebie: potrzebują domów, szkół, miejsc pracy i terenów publicznych, by mów się gromadzić i umacniania społeczność - argumentowali uczestnicy ruchu. Okupuj Wall Strett chce przyciągnąć uwagę mediów, aby społeczeństwo nie zapomniało o jego ideach. Uczestników ruchu oburzają powiększające się gwałtownie dysproporcje w dochodach Amerykanów. Żąda też ukarania banków za nadużycia, które doprowadziły do kryzysu w 2008 roku i globalnej recesji. Symbolem niesprawiedliwości i obiektem krytyki protestujących stał się 1 proc. najbogatszych Amerykanów. Dochody tej grupy, według dziennika "New York Times" cytującego dane z 2007 roku, stanowiły 23 proc. zarobków wszystkich Amerykanów. W porównaniu z rokiem 1990 wzrosły o 9.2 proc. Uczestnicy ruchu, którzy 15 listopada zostali wyeksmitowani z odległego o około 1.5 kilometra Zuccotti Park, szukają teraz nowego miejsca. Zwrócili się do Trinity Church o pozwolenie na protesty na terenach przyległych do episkopalnej świątyni. Mimo, że kościół wcześniej pomagał demonstrantom udzielając im swych pomieszczeń, pozwalając ładować baterie komputerów i telefony komórkowe, teraz nie zgodził się udostępnić swego parku. Nie pomogły interwencje wpływowych osobistości, w tym laureata pokojowej Nagrody Nobla anglikańskiego arcybiskupa z RPA Desmonda Tutu. Pastor James H. Cooper uzasadniał, że byłoby to "niebezpieczne, niezdrowe i potencjalnie szkodliwe". Departament policji nowojorskiej odmawiał w sobotę ujawnienia ilu funkcjonariuszy interweniowało i ile osób zatrzymano. Według telewizji MSNBC do aresztu trafiło ok. 50 demonstrantów.